Architekt miał być projektantem życia społecznego, a nie tylko budowli. A to, że projektował integrację, a wyszła izolacja i patologia blokowisk, to już zupełnie inna sprawa.
zobacz więcej
Przybylska dodaje, że nie mają większych problemów ze swoimi lokatorami. Średnie zadłużenie względem fundacji wynosiło pod koniec 2019 r. zaledwie 3,9 proc. Gdy ich klienci wpadają w dołek finansowy związany chociażby z utratą pracy, fundacja podejmuje szybką interwencję, stara się im pomóc, rozłożyć zaległości na raty.
– Budujemy dobrą relację i współpracę z klientami. Nie jest dla nich komfortowe, gdy nie mają z czego zapłacić. Niezwykle szanują cudzą własność. To również więź emocjonalna. Gdy jednej z lokatorek zmarł mąż, pierwszą osobą, do której zadzwoniła, żeby po ludzku porozmawiać i wypłakać, był nasz pracownik – opowiada Przybylska.
Ale nie tylko o koszt czynszu tutaj chodzi. Joanna Biedulska z Warszawy szukała dachu nad głową przez 3 miesiące. W tym czasie miała kilkanaście rozmów z właścicielami. Nikt nie chciał jej wynająć swojej własności. – Mam małe dzieci, jestem samotną matką. Ludzie boją się takim osobom powierzyć swoją nieruchomość – tłumaczy. Ale gdy ryzyko w całości przejmuje fundacja, momentalnie znajdują się chętni do współpracy i wynajęcia.
Teraz za rozwój SAN wzięło Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Agencje tego typu będzie mogła utworzyć spółka, w której gmina dysponuje większościowym udziałem. Oprócz spółek uprawione będą również stowarzyszenia, fundacje czy spółdzielnie socjalne. Warunkiem będzie przeznaczanie całości dochodów na działalność statutową SAN. Powyższe podmioty mają pozyskiwać mieszkania głównie z rynku komercyjnego. Ci, którzy będą z nimi współpracować, mogą liczyć m.in. na zwolnienie z podatku VAT. Najemcy z kolei będą mogli ubiegać się o dopłaty do czynszu w ramach programu Mieszkanie na Start.
Ideę tanich mieszkań na wynajem z całego serca wspiera Piotr Ikonowicz, lewicowy działacz społeczny. W rozmowie z Tygodnikiem TVP stwierdził, że rolą rządzących jest udostępnienie jak największej ilości nieruchomości dla ludzi ubogich. Jego zdaniem od razu po przemianach ustrojowych Skarb Państwa powinien był stawiać całe osiedla, zamiast zostawiać to sektorowi prywatnemu.
Co ciekawe z szerszej działalności SAN cieszy się też Przemysław Chimczak-Bratkowski, współzałożyciel ThinkCo, firmy badawczo-rozwojowej specjalizującej się w rynku nieruchomości i współpracującej z dużymi deweloperami. – Takiej inicjatywy brakowało w Polsce od dawna – przekonuje nas. – Nie wszyscy mogą i chcą wiązać się kredytem hipotecznym do końca życia, a najem rynkowy jest dla wielu ludzi zbyt drogi. Z dotychczas dostępnych narzędzi najmu wspomaganego występowały wyłącznie TBS-y, w mocno ograniczonej skali, oraz mieszkania socjalne i komunalne, których także nie ma zbyt wiele, a gminy i tak za wszelką cenę starają się ich pozbyć. Natomiast SAN-y dają szansę na stworzenie komfortowych warunków bezpiecznego i dostępnego najmu zarówno dla młodych ludzi wchodzących dopiero na rynek pracy, jak i dla tych, którzy nie mogą wyjść z pułapki średnich płac.
Małe, zatłoczone, a nawet bez toalety
Tyle że rozwój SAN to nadal kropla w morzu potrzeb. Samo ministerstwo szacuje, że powstanie ich około 45 i zarządzać będą zaledwie 2 tys. mieszkań. Tymczasem dzisiaj brakuje na ryku ok. 2 mln lokali!