Półkopek był srebrny, tymf mało warty, a złotym płacimy dopiero od 1924 roku
piątek,
7 maja 2021
Moneta o nazwie „złoty” pojawiła się późno, bo po rozbiorach, w Królestwie Polskim. Zaraz po odzyskaniu niepodległości w Polsce obowiązywały trzy zaborcze systemy płatnicze. W 1919 roku Sejm ustanowił co prawda polską walutę – złotego, dzielonego na 100 groszy – mimo to aż do 1924 roku w obiegu była marka polska, wprowadzona na terenie Królestwa Polskiego w trakcie I wojny światowej przez niemieckie władze. Zmieniła to ostatecznie reforma walutowa Władysława Grabskiego – mówi Bartłomiej Grudnik, współtwórca nowej serii dokumentalnej Telewizji Polskiej, poświęconej historii pieniądza i bankowości.
Zatem z pewnością świadczyły o prestiżu władcy.
Monety miały nie tylko wartość jako pieniądze same w sobie, ale też często były małymi dziełami sztuki i rzeczywiście podkreślały prestiż władcy, który je emitował. Nie bez powodu o kimś, kto jest bogaty mówi się, że „jest Krezusem”. Za czasów Krezusa, króla Lidii, bito monety zwane krezejkami. Powstawały z czystego złota i srebra. To ważne. Dostęp do szlachetnych kruszców umożliwiał bicie własnej monety. Dzięki odkryciu złóż srebra, starożytne Ateny mogły bić swoje słynne „sówki”. Ale rzeczywiście w większości przypadków przywilej wytwarzania własnych monet zastrzeżony był dla władców. Słynne są darejki bite przez perskiego króla Dariusza I. W okresie Cesarstwa Rzymskiego władcy imperium bili złote aureusy i srebrne denary, na których zaczęli umieszczać własne podobizny. Po nich robili to cesarze bizantyjscy, a dużo później władcy chrześcijańskiej, średniowiecznej Europy.
Możemy wskazać jakiegoś rekordzistę wśród monet?
Owszem. Szwedzkie pieniądze zwane platmyntami były wielkimi płytami z miedzi. Ten kraj nie posiadał złóż metali szlachetnych, ale obfitował w duże złoża miedzi. Dlatego też korzystano z tego tworzywa do wyrobu tych pieniędzy w formie płyt. Potrafiły one ważyć ok. 20 kilogramów i były, jak nietrudno się domyślić, naprawdę trudne w transporcie. Był to główny powód, dla którego pojawiły się w Europie nowożytnej pierwsze papierowe pieniądze. Pieniądze płytowe można było składować w Banku Szwecji, a w zamian otrzymywano dokument potwierdzający wartość platmyntów przechowywanych w banku.
Gdzie w takim razie powstały te pierwsze papierowe pieniądze?
Pionierami wynalezienia pieniędzy papierowych byli Chińczycy. Nie powinno być to dla nas zaskoczeniem, ponieważ to oni wynaleźli papier i sprawnie posługiwali się pismem. Papierowe pieniądze w czasach dynastii Tang, czyli w latach 608-907 naszej ery, zwano latającymi.
Kiedyś myślano o budowie polskiego Fort Knox pod Warszawą. W 2002 roku NBP kupił nawet od Agencji Mienia Wojskowego Fort Zegrze.
zobacz więcej
A od kiedy możemy mówić o pierwszych polskich pieniądzach?
Jeszcze w drugiej połowie X wieku na ziemiach polskich używano płacideł. O pierwszych monetach polskich można mówić od momentu rządów pierwszych władców z dynastii piastowskiej, a więc przełomu X i XI wieku. Mieszko I ochrzcił Polskę, a jego syn Bolesław Chrobry wybił pierwszą monetę – to też było coś wielkiego. Władca, który bił własną monetę, był władcą samodzielnym. Ten gest świadczył o jego prestiżu. Na monetach zazwyczaj pojawiały się wizerunki władców z koroną na głowie i berłem w ręku. Po Chrobrym monety bił także jego syn Mieszko II. Reformatorem polskiego pieniądza był ostatni Piast na polskim tronie, czyli Kazimierz Wielki. To on wprowadził grosz krakowski, który miał być konkurencją dla grosza praskiego, czyli popularnej wówczas i silnej monety w naszym regionie.
A pierwsze polskie banknoty?
Te pojawiły się dużo później, na chwilę przed upadkiem I Rzeczpospolitej, w czasie insurekcji kościuszkowskiej. By zebrać niezbędne do uzbrojenia i sformowania wojska fundusze, wyemitowano papierowe bilety skarbowe.
Czy powiedzenie „dobry żart tymfa wart” ma swoje odzwierciedlenie w historii polskiego pieniądza?
Tak. Ale wróćmy jednak na chwilę do historii polskiego złotego. Możemy nim płacić nieprzerwanie dopiero od roku 1924, ale pierwszy raz pojawił się w naszej gospodarce już w XV wieku.
Z racji tego, że pojawiało się coraz więcej walut, którymi posługiwano się w Polsce, co w konsekwencji wprowadzało spory chaos, podjęto decyzję o stworzeniu własnego pieniądza. Doszło do tego w 1496 roku na sejmie w Piotrkowie. To właśnie wtedy posłowie zdecydowali, że powstanie złoty, którego wartość będzie wynosiła 30 srebrnych groszy. Była to jedynie jednostka przeliczeniowa, a monety w postaci złotego nie wprowadzono wówczas do obiegu. Stało się to dopiero w 1564 roku. Pod koniec panowania Zygmunta Augusta zaczęto wybijać monetę 30-groszową, zwaną półkopkiem (kopa to 60, a więc pół kopy to 30). Była wytwarzana ze srebra.
A wracając do tymfa. Kiedy za panowania króla Jana Kazimierza skarbiec królewski świecił pustkami, podjęto decyzję o wybiciu wspomnianych tymfów. Problem polegał na tym, że zawarta w nich ilość kruszcu była mniejsza od wartości nominalnej. Sejm zgodził się, by nowa moneta o wartości 30 groszy nie spełniała obowiązujących norm. Nazwa wzięła się od nazwiska holenderskiego dzierżawcy królewskich mennic Andrzeja Tymfa.
To ciekawe, że walucie, jaką był złoty, udało się przetrwać różne historyczne zawirowania.
Niezwykle ciekawe jest to, że moneta o nazwie „złoty” tak naprawdę pojawiła się dopiero po rozbiorach, w Królestwie Polskim. W Polsce zaraz po odzyskaniu niepodległości obowiązywały trzy zaborcze systemy płatnicze. W 1919 roku, a dokładnie 28 lutego, w Sejmie przyjęto ustawę o ustanowieniu polskiej waluty: złotego, dzielonego na 100 groszy. Mimo to aż do 1924 roku w obiegu była marka polska, wprowadzona na terenie Królestwa Polskiego w trakcie I wojny światowej przez niemieckie władze. Zmieniła to ostatecznie reforma walutowa Władysława Grabskiego.
To była ważna postać dla historii polskiego pieniądze i bankowości?
Bez wątpienia. Grabski jest symbolem polskiego złotego. Kiedy na skutek kryzysu gabinetowego w grudniu 1923 roku objął urząd premiera, otrzymał nadzwyczajne pełnomocnictwa od parlamentu, pozwalające na rozpoczęcie gruntownych reform. To właśnie w tym czasie przeprowadzona została reforma walutowa. Musimy pamiętać, że młode państwo polskie wyszło z wojny światowej i wojny z bolszewicką Rosją osłabione, zniszczone. Zmagano się wówczas w Polsce z hiperinflację i pogłębiającą się dziurą budżetową. W styczniu 1924 roku ukazało się „Rozporządzenie prezydenta Rzeczypospolitej w przedmiocie systemu monetarnego”. Stwierdzono w nim, że jednostką monetarną RP jest „złoty”. Ustanowiono również statut Banku Polskiego SA, nadając mu wyłączne prawo emisji biletów bankowych, które były prawnym środkiem płatniczym. Grabski, chcąc uzdrowić polską gospodarkę, musiał zdobyć środki budżetowe – w tym celu uszczelnił system podatkowy i ograniczył wydatki na administrację publiczną.
Jak rozwijała się bankowość w Polsce? Jaką instytucją był Bank Polski i co wnosił do historii polskiej gospodarki?
Bank Polski był, co bardzo ciekawe, instytucją prywatną. Był spółką akcyjną, niezależną od administracji państwowej. Chodziło o to, aby bank nie był narażony na doraźne naciski władz w kwestiach emisyjnych. Cieszył się dużą popularnością, jako dbająca o interesy Polski instytucja finansowa. Dość powiedzieć, że udało się do wybuchu II wojny światowej utrzymać złotego jako solidną, stabilną walutę europejską.
A co działo się w polskiej bankowości poczas II wojny światowej?
Wtedy polski pieniądz przestał istnieć. Bank Polski ewakuował się poza granice państwa. Wywieziono cały zapas złota, ale także matryce do druku pieniądza. Na terenach włączanych bezpośrednio do III Rzeszy i Związku Sowieckiego zaczęły obowiązywać waluty tych krajów.
Na terenach okupowanych przez Niemców, z których utworzono Generalne Gubernatorstwo, brakowało pieniędzy. Dlatego z inicjatywy władz okupacyjnych powołano Bank Emisyjny. Niemcom zależało na powołaniu instytucji emisyjnej w Generalnym Gubernatorstwie do tego stopnia, że zgodzili się na polski zarząd Banku Emisyjnego oraz by emitowane pieniądze drukowane były po polsku, nawiązując szatą graficzną do przedwojennych. Okupant chciał w ten sposób wzbudzić w Polakach zaufanie do tego bezwartościowego w gruncie rzeczy pieniądza.
Za zgodą władz polskich na Zachodzie, prezesem banku został przedwojenny, znany polski bankowiec Feliks Młynarski. Okupacyjne banknoty złotowe powszechnie nazywano więc „młynarkami”, właśnie od nazwiska Młynarskiego.
Oprócz „młynarek” były także „górale”.
To był banknot o nominale 500 złotych z podobizną górala, stąd wzięła się jego nazwa. Po drugiej stronie był na nim widok Morskiego Oka. Banknot ten jest słynny przede wszystkim dlatego, że służył w okresie niemieckiej okupacji jako łapówka. Ta stawka uwieczniona została także w piosence pod tytułem „Siekiera, motyka” w zwrotce: „Siekiera, motyka, piłka, gwóźdź – masz górala i mnie puść”.