Dla MSZ w Warszawie wyrwanie spadku po słynnym pianiście stało się sprawą prestiżową w rozgrywkach z emigracją polską na Zachodzie
zobacz więcej
Nie był bity i torturowany fizycznie jak inni więźniowie polityczni. Stosowano wobec niego inne metody. Gdy usiłował położyć się na pryczy, polewano go zimną wodą, nie pozwalając zasnąć. Trzymano pod ścianą jednoosobowej celi z rękami podniesionymi do góry. Gdy je opuszczał, dźgano go bagnetem w plecy. Przez trzy i pół roku uniemożliwiano mu kontakt z najbliższymi. Gdy po tym czasie otrzymał paczki, ich zawartość była niszczona, np. cukier wymieszano z tytoniem. Przesłuchiwali go najwybitniejsi żydowscy oprawcy z UB – dyrektor Departamentu Śledczego Józef Różański, wicedyrektor Adam Humer, szef Biura Specjalnego Anatol Fejgin. Kierowali śledztwem: Zastępca Naczelnego Prokuratora Wojskowego ppłk. Maksymilian Lityński, płk. Józef Feldman, ppłk Helena Wolińska.
Dlaczego go nie uśmiercili, jak innych jego współtowarzyszy-więźniów na Rakowskiej? Być może zadecydowały nie cztery powojenne lata przepracowane na kierowniczych stanowiskach w przemyśle maszynowym i zbrojeniowym (odznaczony przez komunistów Złotym Krzyżem Zasługi), a matka Żydówka? Tego się już prawdopodobnie nie dowiemy.
Zwolniony został z więzienia w złym stanie zdrowia w grudniu 1954 roku. Przez kilka miesięcy Gokieli wykładał na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej, wspólnie z kolegą z akowskiej konspiracji inż. Januszem Tymowskim, do którego Urząd Bezpieczeństwa Publicznego nie miał żadnych zastrzeżeń, gdyż wstąpił do PZPR (w PRL-u doszedł w nauce do stopnia profesora).
Witold Gokieli zmarł w lipcu 1956 roku w wyniku wycieńczenia organizmu pobytem w więzieniu. Miał 51 lat. Realizacja 10-letniego planu odbudowy powojennej Polski pozostała jego życiowym, niespełnionym marzeniem.
* * *
Wiosną 1990 roku w tygodniku „Gazety Wyborczej” – „Gazeta i Nowoczesność” (jeszcze ze znaczkiem Solidarności) opublikowałem kilka tekstów o Gokielim, Bryle i ich planie odbudowy. Według projektu w ciągu dziesięciu powojennych lat produkcja przemysłowa Polski wzrosnąć miała w porównaniu z okresem przedwojennym trzykrotnie, a zatrudnienie w przemyśle z 17 do 30 procent. Miałem nadzieję, że wykorzystają go nowe, pokomunistyczne rządy. Przyjmą zasady reprywatyzacji, wprowadzą Samorząd Gospodarczy (z rolniczym, przemysłowo-handlowym i pracy), zorganizują przemysł, powołają Organizację Techniczną (O.T.), sprowadzą robotnika do roli partnera technika, inżyniera itp. Nikt z rządzących nie zainteresował się wówczas tymi propozycjami.
Zamiast Rzeczypospolitej Bryły i Gokielego, mamy Polskę ustaleń okrągłostołowych ze wszystkimi wadami, które dopiero teraz, po trzydziestu latach, usiłuje się naprawić. A może warto jeszcze teraz sięgnąć do rozwiązań zaproponowanych 80 lat temu przez zapomnianych, wybitnych Polaków.
– Maciej Kledzik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy