To był złoty czas najbardziej warszawskiego z warszawskich teatrów. Mówił nie tylko zrozumiałym językiem, ale o ważnych sprawach.
zobacz więcej
10.
Carlo Goldoni, „Wachlarz”, reżyseria Maciej Englert, Teatr Współczesny
Chyba najbardziej tradycyjny z widzianych przeze mnie spektakli tego roku, łącznie z uroczo cukierkową scenografią Marcina Stajewskiego. Zabawa w komedię dell’arte, taką już z lekka zreformowaną jak u Goldoniego, to wielki sprawdzian teatralnego rzemiosła. „Wachlarz” jest mniej szalony niż „Sługa dwóch panów” z Dramatycznego sprzed czterech lat, ale to nadal dobra zabawa. Nawet pewna rozbieżność stylów – jedni aktorzy grali bardziej jak z dell’arte, inni bardziej realistycznie – mi nie przeszkadzał, bo wynikał z siły aktorskich indywidualności. Obsadzono w tym aż 14 aktorów, w tym wielu młodych. To pokaz siły zespołu – nawet to, że każdy grał tylko jedną osobę, co w dzisiejszym teatrze rzadkie.
11.
Włodzimierz Kaczkowski, „I ty zostaniesz Chińczykiem” (nowy tytuł: „Obserwuję cię”), reżyseria Włodzimierz Kaczkowski, Teatr Scena Współczesna
Chciałoby się opatrzyć ten tytuł klasyfikacją „dyscyplina dodatkowa”, bo widowisko ma naturę kabaretową. To zbiór skeczy będących wariacjami na tematy chińskie, co staje się punktem refleksji o świecie współczesnym jako takim. Kaczkowski nie przestraszył się rozważań społeczno-politycznych, ale zamiast manifestów zaproponował nam pastelowe, choć miejscami zabójczo zabawne dowcipy i igraszki. Świetne tło muzyczne Macieja Makowskiego i kapitalny występ trójki aktorów nie bojących się improwizacji i szykujących widzom niespodzianki teatru interaktywnego. Zapamiętajcie te nazwiska: Łukasz Matecki, Jarosław Domin, Maciej Makowski (wcześniej równie świetny Adam Fidusiewicz). Dzieje tego przedstawienia to także dzieje absurdów politycznej poprawności. Zorganizowano przeciw niemu internetową kampanię za rzekomy antychiński „rasizm” (stąd zmiana tytułu).
Z tego podsumowania wynika, że aczkolwiek mam prawo odczuwać niedosyt, także tematyczny, znajduję wciąż na scenach coś dla siebie. To odwieczne pytanie: czy szklanka do połowy pełna czy pusta.
Jest jeszcze kilka pozycji, które chętnie bym zmieścił, ale kiedy honoruje się wszystkich, nie honoruje się nikogo. Wawrzyniec Kostrzewski napisał ciekawy tekst „
Victoria. True Woman Show” i sam go wyreżyserował w Garnizonie Sztuki. Ta dynamiczny komediodramat, a może groteska. Przyjmuje formę wirtualnego konkursu na kobietę idealną. To o dzisiejszych mass mediach, ale także o pytaniu, czym jest współczesna kobiecość. Odpowiedź idzie w poprzek wszelkim stereotypom.
Wojciech Urbański ma na swoim koncie jako reżyser dwa celne trafienia w Teatrze Dramatycznym. „
Fatalista” samego dyrektora Tadeusza Słobodzianka to coś więcej niż historyczna anegdota o pewnej żydowskiej rodzinie w okresie międzywojennym i w czasie wojny. Z kolei „
Pułapka” Tadeusza Różewicza w wersji Urbańskiego była oskarżana o odarcie dramatu o Franzu Kafce z części odniesień symbolicznych. Ale w konwencji dramatu psychologicznego, wziętego jednak na koniec w cudzysłów, sprawdza się dobrze. Oba spektakle mają fakturę teatru tradycyjnego.