Dlaczego pominięto kraj, w którym niemal każdego dnia morduje się, porywa i prześladuje chrześcijan? Tu role odegrały polityczne interesy USA. Nigeria bowiem jest jednym z ważniejszych państw Afryki i ma siłę oddziaływania na cały region. Oraz duże złoża ropy. Współpracą z rządem w Abudży zainteresowane są Chiny, już inwestujące i gotowe się zaangażować w tym kraju znacznie mocniej. USA nie chciały, być może, zniechęcać do siebie władz Nigerii, poprzez umieszczenie ich kraju na niechlubnej liście. Niestety – po raz kolejny wielka polityka uderzyła najboleśniej w zwykłych ludzi.
Z drugiej strony ten sam Departament Stanu opublikował (także w tym roku) raport na temat światowego terroryzmu. W raporcie tym Nigeria pojawiła się jako państwo, na terenie którego dochodzi do aktów terroru. Autorzy piszą:
„W regionie Jeziora Czad Państwo Islamskie Prowincji Afryki Zachodniej (ISWAP)
4 oraz, w mniejszym stopniu, Boko Haram nadal przeprowadzały ataki na ludność cywilną i obiekty rządowe oraz siły bezpieczeństwa, które skutkowały śmiercią i zranieniami. [Ugrupowania te] organizowały też porwania oraz przejmowały i niszczyły mienie. Stany Zjednoczone zapewniły doradców, wywiad, szkolenie, wsparcie logistyczne i sprzęt krajom regionu Jeziora Czad oraz wspierały szeroki zakres działań stabilizacyjnych, takich jak demobilizacja, resocjalizacja (…). Ciągłe ataki ISWAP i BH odbiły się na ludności cywilnej, zwłaszcza w północno-wschodniej Nigerii, gdzie ataki spowodowały przesiedlenie ponad 2 milionów ludzi i sprawiły, że 10 milionów osób potrzebuje pilnej pomocy humanitarnej.”
Jak widać elity w Waszyngtonie doskonale wiedzą, w jakiej sytuacji znajdują się mieszkańcy Nigerii, jednak – prawdopodobnie – ze względu na poprawność polityczną część z nich postanowiła nie wspominać, kim są ludzie, którzy potrzebują tej pilnej pomocy.
Oburzenia hipokryzją ekipy prezydenta Joe Bidena nie kryje nigeryjski biskup Stephen Dami Mamza z diecezji Yola. W rozmowie z Instytutem Wolności Religijnej podkreślił on, że prześladowania chrześcijan w Nigerii w ostatnich miesiącach są większe, niż kiedykolwiek.
– W szczytowym momencie rebelii wielu ludzi, około 400 tysięcy, przybyło do mojej diecezji w poszukiwaniu schronienia. Trudno powiedzieć, czy jest choć jedna rodzina, która nie straciła nikogo przez Boko Haram. Sam straciłem brata, kilku kuzynów i wujków – mówił Mamza. – Wiele osób przesiedlonych próbowało powrócić do swoich domów, ale kiedy to zrobili zastali na miejscu zburzone budynki i zaminowane pola. Część z nich wróciła tutaj, część została, bo i tak nie mieli już niczego (…). Jesteśmy gotowi umrzeć za naszą wiarę – dodał duchowny.
Amerykańska lista krajów, gdzie dochodzi do prześladowań religijnych wywołała poruszenie także w samych Stanach Zjednoczonych. 13 grudnia br. grupa siedmiu republikańskich senatorów wystosowała list do sekretarza stanu Anthony’ego Blinkena domagając się ponownego wpisania Nigerii na tę listę.