Cywilizacja

Uśmiechnięty reżim. Czy władza zdławi protest?

Dziś nie wiadomo, jak protest kierowców ciężarówek się skończy, bo przestało w nim już chodzić o zniesienie ograniczeń covidowych, a zaczęło chodzić o to, jak urządzony jest kraj, kto nim włada i kto jest jego właścicielem.

Rezydencja Rideau Cottage w Ottawie opustoszała. 12-letnia Elle-Grace Margaret, 14-letni Xavier James, 7-letni Hadrien i ich matka Sophie Grégoire wsiedli na pokład helikoptera Sikorsky, należącego do Kanadyjskich Sił Powietrznych, i odlecieli w nieznanym kierunku. Razem z nimi najważniejszy pasażer – ojciec trojga dzieci, mąż Sophie, sprawca całego zamieszania – premier Kanady Justin Trudeau. To on ze strachu przed protestującymi kierowcami, którzy z całego kraju zjechali do stolicy, zarządził ucieczkę.

Długo Kanadyjczycy bardzo dużo wybaczali swojemu, wysportowanemu, wysokiemu, przystojnemu przywódcy. Nawet to, iż wielokrotnie ich na świecie ośmieszał, dając popisy infantylizmu i gorliwej politpoprawności. Wiele wskazuje jednak na to, że tego aktu tchórzostwa mu nie zapomną – premier Kanady ucieka ze strachu przed własnymi obywatelami jak dyktator, tyran bojący się rewolucji czy wojny domowej.

Dzień później Trudeau nagrał krótkie wystąpienie i ogłosił, że na razie znika, bo złapał go COVID-19. Gdzie przebywała rodzina Trudeau, nie wiadomo. To jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic Kanady, która wygląda na objaw lekkiej paranoi, bo przecież kierowcy i protestujący nie przenieśliby się nagle cudownym sposobem w miejsce, gdzie ukryła się pierwsza rodzina Kraju Klonowego Liścia. Mogła być gdziekolwiek, „A mari usque ad mare” (Od morza do morza) – jak mówi narodowe motto. Po 11 dniach premier pojawił się na debacie w Izbie Gmin.

Konwój, który widać z kosmosu

Historia zaczęła się niewinnie. Kanadyjczycy cicho i pokornie znosili pandemiczne ograniczenia – jedne z najsurowszych na świecie. Dali się zaszczepić – pełne dawki, jakkolwiek liczne by one były, przyjęło 90 procent „uprawnionych”. Kilka tygodni wcześniej Trudeau obwieszczał radosną nowinę kilkuletnim dzieciakom: – Pewnie cieszycie się i nie możecie się już doczekać, ale już niedługo wy też będziecie mogły przyjąć szczepionkę, bo właśnie jest zatwierdzana – tłumaczył.


I nagle coś pękło. Wielki protest, który ogarnął Kanadę nieprzypadkowo zaczął się od kierowców ciężarówek. W tym wielkim jak kontynent kraju – od morza do morza, a właściwie trzech oceanów: Atlantyckiego, Spokojnego i Arktycznego – to oni zapewniają krwiobieg nacji rozsianej na 9,8 milionach kilometrów kwadratowych.

Na południu za liczącą 6,5 tysięcy kilometrów granicą i za kolejną ciągnąca się przez 2,5 tysiąca kilometrów na północnym zachodzie, gdzie jest Alaska, leży potężny sąsiad – Stany Zjednoczone. Najpierw podpisana w 1994 roku NAFTA – North American Free Trade Agrement, a potem wymuszony przez Donalda Trumpa nowy układ handlowy – USMCA związały te kraje, tworząc niemal jeden gospodarczy obszar. To z USA pochodzi większość importowanych przez Kanadę dóbr. W 2021 roku ich wartość wyniosła 391 miliardów dolarów. To niemal dwa razy tyle ile z reszty świata – 216 miliardów dolarów. Stany Zjednoczone są odbiorcą aż 70 procent tego, co Kanada eksportuje. Przez jeden Most Ambassador (dziś całkowicie zablokowany) łączący Michigan i Ontario wędruje z USA więcej towarów niż do Japonii.

Ta cała wielka wymiana została sparaliżowana. Jedni powiedzą, że przez pandemię, inni – że przez reżim sanitarny. By wjechać do Kanady, amerykańscy kierowcy muszą być zaszczepieni. Ale ci się nie kwapią do tego tak jak koledzy z północy. Administracja Trudeau wprowadziła dla kanadyjskich kierowców szczepienia obowiązkowe, więc blisko 90 procent z nich przyjęło obowiązkową dawkę. Nawet to nie zwalnia ich jednak z kwarantanny, gdy wracają z USA.
Trasa głównego „Konwoju wolności” z Vancouver i mniejszych z Quebecu, Nowego Brunszwiku i Nowej Szkocji. Infografika Anna Tybel-Chmielewska
Łańcuchy dostaw zostały więc zerwane – tak nie da się handlować, wozić i prowadzić biznes, pracować, a w konsekwencji żyć. Mający już dość tych porządków kierowcy wielkich ciężarówek, skrzyknęli się w Vancouver w Brytyjskiej Kolumbii i w sobotę, 22 stycznia ruszyli do oddalonej o 4800 kilometrów stolicy kraju – Ottawy.

Po drodze w Albercie, Saskatchewan, Manitobie, zaczęły przyłączać się do nich kolejne ciężarówki, a wzdłuż tras ustawiać się dziesiątki, a może i setki tysięcy Kanadyjczyków pozdrawiających uczestników „Konwoju Wolności”. W Ontario wielka kawalkada liczyła już prawie 90 kilometrów długości i była widoczna z kosmosu.

Karawany ruszyły też ze wschodu – Quebecu, Nowej Fundlandii i Labradoru, Nowego Brunszwiku i Nowej Szkocji. W tej ostatniej prowincji jej władze próbowały zablokować trasy do Ottawy.

W piątek 28 stycznia pierwsze setki samochodów dotarły do stolicy kraju. Wiele z nich ustawiło się na ulicach położonych w sąsiedztwie Bloku Centralnego, Wschodniego i Zachodniego oraz Wieży Pokoju. W tych budynkach mieści się siedziba kanadyjskiego parlamentu.

Trwająca już 2 tygodnie blokada miasta i konwoje to największe protesty społeczne w historii kraju. „Ośrodki oporu” pojawiły się też w Toronto, Quebecu, Montrealu, Winnipeg.

Kim są siewcy nienawiści?

Protestów przybywało, a władze zareagowały na nie w sposób histeryczny. Nagle okazało się, że miękkie, opiekuńcze państwo liberalne jest bezwzględne, nikczemne, wręcz zaprzecza wartościom, na których zostało jakoby zbudowane.

Na początku media i rządzący politycy określili kierowców jako rasistów, transfobów, islamofobów, homofobów, antysemitów, siewców nienawiści, a nawet nazistów. Rozumie się samo przez się, niczego nie trzeba udowadniać. Jak ktoś jest rasistą, to z definicji jest zły i jego intencje też są złe. Te określenia mają działać jak pałka. Jeśli więc ktoś pomaga kierowcom, to też staje po stronie nienawiści, rasizmu i czego tam jeszcze.

Król światowej lewicy. Piękny Justin Trudeau

Na jego profesjonalnie i z wdziękiem pielęgnowanym wizerunku ostatnio pojawiły się rysy.

zobacz więcej
Doskonałym przykładem są słowa premiera Trudeau. Po swej ucieczce, „piękny Justin” wrócił i nagrał kuriozalne, a momentami zwyczajnie podłe wystąpienie. Warto przytoczyć fragmenty:

„W ciągu ostatnich dni Kanadyjczycy byli zszokowani, a nawet obrzydzeni zachowaniem pokazanym w stolicy naszego kraju przez niektórych protestujących. Nienawiść nigdy nie może być odpowiedzią. ...Nigdy nie damy się zastraszyć tym, którzy rzucają obelgi, atakują pracowników małego biznesu i kradną jedzenie bezdomnym. Nie poddamy się tym, którzy powiewają rasistowskimi flagami, nie ustąpimy tym, którzy dokonują aktów wandalizmu, bezczeszczą pamięć o naszych weteranach. Wszyscy Kanadyjczycy mają prawo wyrażać swoją opinię czy nie zgadzać się z rządem, ale nie mają prawa grozić, siać nienawiści. W naszym kraju nie ma miejsca na groźby, przemoc czy nienawiść…. Tym, którzy przyłączyli się do konwoju, ale teraz słusznie źle się czują z pokazywanymi symbolami podziałów i nienawiści, mówimy: przyłączcie się do swych rodaków, Kanadyjczyków, bądźcie odważni i przemówcie. Nie stawajcie po stronie nienawiści i nietolerancji. A Kanadyjczykom, którzy w swoich domach z obrzydzeniem i niedowierzaniem oglądają to zachowanie, i po wszystkim, przez co przeszliśmy, zastanawiają się, jak mogło do tego dojść w naszej stolicy, mówię, że to zachowanie nie odzwierciedla tego, kim jesteście. … Zawsze jest prawo do pokojowych protestów jako części naszej demokracji i ja zawsze będę tego bronił. Nie ma jednak zgody na stosowania przemocy czy sianie nienawiści. Myślę, że każdy, kto jest częścią tej grupy i jest obrzydzony tym, co protestujący robią, powinien wystąpić, wziąć w swe ręce odpowiedzialność i potępić takie działania lub w jakiś inny sposób wyrazić swoje niezadowolenie”.

Człowiek, który schował się przed własnymi obywatelami, wzywał do odwagi i mówił o nieustępliwości, nawoływał do nieulegania presji. Przy okazji dzielił obywateli swego kraju, wręcz szczuł jednych na drugich. I dał sygnał do nagonki. Od tego momentu dzień w dzień w mediach pod adresem kierowców i wspierających ich Kanadyjczyków powtarzane są tego typu oskarżenia.

Radna Ottawy Diane Deans w czasie posiedzenia władz miasta mówi o ogólnonarodowej rebelii. Protestujących nazywa terrorystami i zagrożeniem dla demokracji. Oznajmia, że miasto jest oblężone, i żąda stanowczej interwencji władz.

Dlaczego policja zwlekała z interwencjami? I na to jest odpowiedź. Agencja Reuters cytuje wypowiedź profesora prawa Petera Palmerta, który tłumaczy, że większość uczestników konwoju to biali mężczyźni. Co innego gdyby chodziło o Indian albo Murzynów, wtedy policja od razu zaprowadziłaby porządek.
Agencja pisze, że uczestnicy protestów niszczą biznesy wspierające ruchy LGBTQ i cytuje oświadczenie schroniska Cornerstone Housing for Woman w Ottawie, że ponieważ kierowcy napadają na pracowników i kobiety, szczególnie te kolorowe, więc oni boją się wyjść z przytułku. W swoim wystąpieniu Trudeau powtórzył niepotwierdzone oskarżenia, jakoby kierowcy mieli napaść na schronisko dla bezdymnych i kraść jedzenie.

Do dyskredytowania protestów wystarczą drobne, nieznaczące zdarzenia, niemal niezauważalne, ale gdy zostają wyolbrzymione, kreują wizerunek całego ruchu. Gdzieś ktoś kogoś popchnął, nadepnął, może napadł, okradł, obraził. Nie szkodzi, że w tłumie zawsze może się coś zdarzyć, nie szkodzi, że nie potwierdzone. Ważne, by niesmak pozostał.

Spisek światowy albo Putina

Kolejna sprawa to inspiracje, motywacje. W oficjalnym przekazie kierowcy nie protestują przeciwko zarządzeniom władz, tylko mają inne ukryte cele i mogą działać z podpuszczenia wrogich, zewnętrznych sił. W państwowej, utrzymywanej z podatków, stacji telewizyjnej CBC pojawiły się sugestie, że za „Konwojem Wolności” stoi Rosja Władimira Putina. Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Marco Mendicino podał, że służby sprawdzają te podejrzenia.

Kierowcy stali się też częścią wielkiego globalnego antyszczepionkowego spisku. Tak przynajmniej wynika z przytaczanych przez Onet interpretacji i relacji lewicowego portalu „Politico”. Oto fragmenty: „Amerykańscy prawicowcy i twórcy treści nadali temu ruchowi impet, który sprawił, że jest on już globalny – powiedział Ciaran O'Connor, analityk z Institute for Strategic Dialogue, think tanku zajmującego się śledzeniem ekstremizmu w sieci” – pisze „Politico”, a Onet powtarza.

Wywiesiliśmy proporce: z barwami narodowymi na rufie, z godłem na dziobie… Jak Francuzi odkrywali Amerykę

Hydroplan z czarnym napisem U.S. COAST GUARD zrzucił mały, płócienny woreczek zawierający krótką wiadomość: „Are you O.K.?”

zobacz więcej
„..Kanadyjski konflikt wokół COVID-owych restrykcji, który paraliżuje Ottawę, staje się viralem w sieci jako wezwanie dla czołowych amerykańskich polityków republikańskich, skrajnie prawicowych influencerów i grup białych supremacjonistów, którzy wykorzystali krytykę rządu premiera Kanady Justina Trudeau w Kanadzie na swój własny polityczny pożytek. ….Grupy skrajnie prawicowe wykorzystały pandemię COVID-19, aby wykorzystać antyrządową retorykę ruchu antyszczepionkowego, wielokrotnie zamieszczając w tych kanałach mediów społecznościowych twierdzenia wspierające ich ekstremistyczne przekonania, jak pokazuje przeprowadzona przez POLITICO analiza sześciomiesięcznej aktywności w mediach społecznościowych” – można było przeczytać.

Taki prostacki, pełen schematów przekaz dominuje w mediach po obu stronach Atlantyku. Protesty byłyby słabsze, a może już by znikły, gdyby nie światowa prawicowa ekstrema. Kanadyjskie władze i lewicowe media nie muszą przy tym dbać o spójność przekazu. Zatem choć 90 procent kierowców jest zaszczepionych, są oni przedstawiani jako „antyszczepionkowcy”.

Justin Trudeau nazwał ich „marginalną grupką”. Z relacji państwowej telewizji CBC wynika, że na ulicach nie ma prawie żadnych ciężarówek, a większość ludzi protestuje przeciwko niewidocznej blokadzie miasta. Okazało się, że znaleziono jednak jakąś ciężarówkę. Stały przed nią trzy panie z kciukami w dół na znak protestu przeciwko okupacji miasta. Oto odważne Kanadyjki w obronie wolności i demokracji zagrożonych przez kierowców. One małe, a ciężarówka duża. Zdjęcie zostało obwołane symbolicznym i porównane z fotografią studenta z placu Tiananmen w Pekinie samotnie blokującego kolumnę czołgów.

Wszyscy będą ścigani

Wreszcie do akcji wkroczyła policja. Zaczęło się od gróźb pod adresem kierowców i osób im pomagających.
Protestujący na Queens Park w Toronto w czasie wymiany zdań z policjantami. Fot. Arindam Shivaani/NurPhoto via Getty Images
Peter Sloly, szef policji w Ottawie zapowiedział, że całe życie uczestników protestów zostanie przenicowane na wylot i prędzej czy później władza dopadnie każdego, kto ośmielił się protestować bądź pomagać protestującym. Spisane będą wszystkie numery samochodów, ściągnięte będą bilingi telefoniczne i raporty z tras ciężarówek. Pod lupę zostanie wzięta cała aktywność w mediach społecznościowych. Policja sprawdzi prawa jazdy, polisy ubezpieczeniowe i konta bankowe. Wszystkim – także tym, którzy tylko przynoszą kierowcom jedzenie, lub wpłacają na nich datki.

Prawa ręka Trudeau, prezes Banku Anglii zapowiedział ściganie wszystkich, którzy pomagają kierowcom. Choćby im tylko jedzenie przynosili.

Gdy okazało się, że groźby jednak nie działają, po 10 dniach protestów zaprowadzono stan wyjątkowy.

Wcześniej władza okradła kierowców z 10 milionów kanadyjskich dolarów (8 milionów amerykańskich). Tyle bowiem darczyńcy wpłacili na ich rzecz za pomocą platformy GoFundMe. Pod wpływem kanadyjskiego rządu firma zamknęła konta i zbiórkę, i ogłosiła, że pieniądze trafią na cel charytatywny. Ewentualnie można ubiegać się o ich zwrot.

Dopiero po oskarżeniach wprost o kradzież, po interwencjach m.in. amerykańskiego senatora Teda Cruza z Teksasu, który zażądał śledztwa amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (platforma należy do amerykańskiej firmy), GoFundMe ogłosił, że bez żadnych procedur odeśle pieniądze darczyńcom.

Ludzie boją się mówić, co myślą. Wielkie zwycięstwo cancel culture

Nękani są nie tylko ludzie ze świecznika i nie tylko za przejawy transfobii, rasizmu czy białego suprematyzmu.

zobacz więcej
Nie zmienia to jednak faktu, że współpracująca z rządem wielka korporacja decyduje, kogo obywatele mogą obdarowywać, a kogo nie. Działa więc na podobnej zasadzie jak internetowi giganci – Google, Facebook, YT, Twitter – pełniący dziś rolę cenzorów. To Google, Facebook, YT, Twitter decydują dziś o tym, co obywatele mogą publikować, czytać czy oglądać. Sojusz tronu i mikrofonu.

Na tym się nie skończyło. Po wprowadzeniu w Ottawie stanu wyjątkowego władze zaczęły rekwirować mieszkańcom miasta paliwo, które przynosili oni kierowcom, by ci mogli ogrzewać kabiny. Zabierana jest żywność, odzież, okrycia, rozpoczęły się aresztowania.

Trudeau musi odejść

Justin Trudeau oświadczył, że nie będzie żadnych rozmów z protestującymi. Jakże inaczej było, gdy spotykał się z aktywistami z Black Lives Matter obalającymi w Kanadzie pomniki, demolującymi miasta i deklarował dla nich poparcie.

Kierowcy i protestujący odpowiedzieli, że nie ustąpią, póki on nie ustąpi ze stanowiska. Trudeau, prymusek tolerancji i postępu stał się bowiem symbolem systemu. Całym swoim emploi – gładkością, teatralnym zakłamaniem (Trudeau był też aktorem), tanimi gestami i miłymi słówkami – ucieleśnia liberalne, lewicowe elity.

Protestujący deklarują, że nie chcą żyć w komunizmie. Nie chodzi już więc o restrykcje narzucone przez pandemię, ale o szalejąca cenzurę i tzw. cancel culture – kulturę niszczenia, społecznego napiętnowania nieprawomyślnych, wszechobecny terror politpoprawności, porządki obejmujące każdą dziedzinę, każdy aspekt życia – nawet rodzinnego.

Kanadyjczycy przecierają w zdumieniu oczy, bo nagle zobaczyli, że pod powierzchnią gładkich hasełek o tolerancji, demokracji, praworządności, kryje się ponury, pozbawiony empatii i skrupułów reżim. Powtarzane jest ukute w latach 60. XX wieku powiedzenie: poskrob liberała, a spod spodu wyłoni się faszysta. I coraz wyraźniej rysuje się podział: po jednej stronie establishment – politycy, media, korporacje, świat akademicki, a po drugiej kierowcy, farmerzy, ludzie pracą rąk zarabiający na życie i miliony solidaryzujących się z nimi zwykłych obywateli. Rządzące Kanadą lewicowe elity mają dla nich tylko pogardę, obelgi, groźby i sankcje.
Justin Trudeau oświadczył, że nie będzie żadnych rozmów z protestującymi. Na zdjęciu premier w czasie debaty w parlamencie 9 lutego. Fot. BLAIR GABLE / Reuters / Forum
Być może stąd histeryczna reakcja władz, które też się zorientowały, że już nie chodzi tylko o covidowe restrykcje. Tak naprawdę ponad 50 procent Kanadyjczyków nie chce rządów Trudeau. Jego gabinet jest mniejszościowy i po przedterminowych wyborach w 2019 roku działa siłą bezwładu. Liberalna Partia Kanady ma władzę tylko dlatego, że opozycję dzielą zbyt wielkie różnice.

Dziś nie wiadomo więc, jak protest się skończy, bo przestało w nim już chodzić o zniesienie ograniczeń covidowych, a zaczęło chodzić o to, jak urządzony jest kraj, kto nim włada i kto jest jego właścicielem.

Na razie tę próbę sił kierowcy zdają się wygrywać. Przed wybuchem protestów 39 procent Kanadyjczyków było za zniesieniem covidowych restrykcji. Teraz odsetek ten urósł do 54 procent. Premier prowincji Saskatchewan Scott Moe, który zawsze podchodził sceptycznie do restrykcji, zapowiedział, że od 14 lutego w prowincji nie będzie wymagany żaden paszport covidowy, a 1 marca znikną wszelkie restrykcje. Zarażonych władze nie będą wysyłać nawet na kwarantannę. Podobne kroki podejmują też władze prowincji Alberta.

– Dariusz Matuszak

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: 29 stycznia „Konwój wolności” przejeżdżający przez miasto Kanta w Ontario witali jego sympatycy. Fot. Frank Gunn/CP/ABACAPRESS.COM Dostawca: PAP/Abaca
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.