„Służba Bezpieczeństwa prowadziła nieustanną obserwację kapłana i osób mu pomagających. Zorganizowano rozbudowaną sieć agentury, werbując tajnych współpracowników z najbliższego otoczenia ks. Sadłowskiego. Część z nich wywodziła się także spośród osób najbardziej mu zaufanych, w tym kapłanów z sąsiednich parafii. Wielu z nich wykazywało negatywne nastawienie do jego działań i osoby. Lista donosicieli obejmuje przynajmniej trzydzieści pseudonimów i nazwisk” – pisze dr Łeszczyński.
Na stronie internetowej parafii zaprezentowane są niektóre dokumenty IPN jako przykład działań SB. Jest też rozmowa z księdzem, w której odpowiada on na najważniejsze w tej sprawie pytania: „Gdyby przyszedł do księdza skruszony »tajny współpracownik«, wybaczyłby mu ksiądz?”. I ksiądz Czesław mówi: „Tak się już zdarzało. Jesteśmy posłani jak owce między wilki. Jeżeli moja praca ma przynosić owoce, nie mogę ludzi dzielić, ale muszę budować mosty między ludźmi. Czasem spotykam tych ludzi, czasami się odwracają ode mnie, udają, że mnie nie znają (…) Ci ludzie sami powinni przemyśleć swoje życie i szukać pojednania z dawnymi przeciwnikami. Ja osobiście nie zwracałem się do IPN-u o swoją teczkę. Moją zasadą jest wierzyć ludziom”.
Po niemal 50 latach od tamtych wydarzeń ks. Sadłowski, wciąż szczupły i żwawy, emerytowany proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela został uhonorowany przez Fundację „Solidarna Wieś” doroczną Nagrodą im. bp. Romana Andrzejewskiego, przyznaną po raz osiemnasty. Została ona wręczona przez kardynała Kazimierza Nycza w czwartek, 24 lutego. W laudacji prof. Jan Żaryn mówił o kolejnym wyzwaniu w życiu księdza Sadłowskiego, jakim była zaprezentowana w IPN dokumentacja dotycząca księdza: w Zbiorze Jawnym znajduje się 9000 kart wypełnionych przez funkcjonariuszy SB oraz 123 osoby z jego najbliższego otoczenia pełniące rolę TW, czyli tajnych współpracowników.
– Zadawałem sobie pytanie , czy potrafiłbym być proboszczem dla wszystkich w tej parafii – mówił z kolei kardynał Kazimierz Nycz, wręczając nagrodę i wspominając swoją wizytację w Zbroszy, kiedy już było wiadomo o aktach IPN . – To wielki egzamin z przebaczenia, który ksiądz prałat Sadłowski zdawał i zdaje nadal, na wzór prymasa Wyszyńskiego – zaznaczył.
W swoim uzasadnieniu Kapituła Nagrody napisała, że honoruje księdza „za długoletnią , konsekwentną i heroiczną walkę z komunistycznym totalitaryzmem, o prawa ludzi wierzących, rolników mazowieckiej wsi, do wolnego wyznawania swojej wiary”. I dalej: „Ksiądz wznoszący świątynię trwał przy wyznawanych wartościach i odniósł zwycięstwo, pomimo szykan, represji, kar i więzienia”.
Dodajmy: zwycięstwo podwójne. Był wtedy – w młodości – niebywale dzielnym człowiekiem, odważnym i nieustępliwym, choć zapewne nie brakowało mu świadomości, że nie wszyscy są jego przyjaciółmi, że nie wszyscy księża rozumieją jego postawę i zapał, a niektórzy wręcz się z niego śmieją. Oraz że na każdym kroku pojawiają się donosiciele, współpracownicy SB, także wśród braci kapłanów.
Ksiądz Czesław Sadłowski wciąż mieszka w Zbroszy Dużej. Czy mógł być zaskoczony, kiedy dostał swoje dokumenty z IPN-u? – Przecież o wielu sprawach mógł wiedzieć od dawna, bo ludzie przychodzili do niego do konfesjonału, a on słuchał spowiedzi i spotykał się w tej tajemnicy z ludźmi, którzy być może na niego donosili – komentuje bez emocji młody ksiądz obdarzony łaską późnego urodzenia, czyli wolny od konfrontacji z dokumentami IPN. – Wciąż jest tam kapłanem, wciąż spowiada i w tajemnicy sakramentu pokuty spotyka się może także z tymi, którzy działali na jego szkodę i wyrządzili krzywdę innym parafianom.
Ks. Sadłowski wciąż mówi: „moją zasadą jest wierzyć ludziom”. I to jest jego wielkie podwójne zwycięstwo.
– Barbara Sułek-Kowalska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy