Był rok 1988. W dzień, jak każdy inny, Dominic Ongwen szedł do szkoły, kiedy nagle na jego drodze stanęli uzbrojeni partyzanci. 14-letni chłopak został porwany i zaprowadzony do ukrytego w buszu obozu. Nie był tam jedynym porwanym chłopcem. Aby zmusić dzieciaki do posłuszeństwa, rebelianci bili ich i torturowali. Wkrótce, razem z kilkoma innymi, Ongwen zaplanował ucieczkę. Nie udało się. Uciekinierów brutalnie ukarano.
Rebelianci dali jednak Ongwenowi szansę na przeżycie. Miał obedrzeć ze skóry jednego ze swoich towarzyszy, z którym niedawno próbował uciec – w innym razie jego samego czekać mógł podobny los. Przerażony chłopak zrobił, co mu kazano.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Tak zaczęła się kariera jednego z największych ugandyjskich zbrodniarzy należących do Armii Bożego Oporu, nad którą pełnię władzy sprawował jeden człowiek – samozwańczy prorok Joseph Kony.
Uganda w chaosie
W połowie lat 80. zeszłego wieku, po latach rządów szalonego Idi Amina i czasach represji za prezydentury – nomen omen – bohatera narodowego (to on doprowadził Ugandę do niepodległości w roku 1962) Miltona Obote, wydawało się, że Uganda w końcu wyjdzie na prostą. W 1986 roku, po trwającej rok wojnie domowej, władzę w kraju przejął Yoweri Museveni.
Sprawiał wrażenie, że jest człowiekiem na właściwym miejscu: był prozachodni i dawał nadzieję na ustabilizowanie sytuacji w kraju. Początkowo wszystko na to wskazywało. Museveni dążył do zreformowania Ugandy. Spotykał się z najważniejszymi przywódcami na świecie, w tym z prezydentem USA Ronaldem Reaganem. Uganda zaczęła uczestniczyć w programie naprawy gospodarczej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W kraju powstawały miejsca pracy, zmieniono przepisy, które wcześniej ograniczały sektor prywatny, zliberalizowano handel.
Przejmując władzę Museveni zapewniał, że ludziom będzie się odtąd żyło lepiej i bezpieczniej. „[Częścią – dop. red.] naszego programu jest bezpieczeństwo osób i mienia. Każda osoba w Ugandzie musi być absolutnie bezpieczna. Każda osoba może żyć tam, gdzie chce. Każda osoba, każda grupa, która zagraża bezpieczeństwu naszego ludu, musi zostać zmiażdżona bez litości. Mieszkańcy Ugandy powinni umierać wyłącznie z przyczyn naturalnych, które są poza naszą kontrolą, a nie z powodu innych ludzi, którzy nadal przemierzają naszą ziemię” – mówił Museveni w 1986 roku.