Robert Bogdański, który zlikwidował budynek cenzury, włącza się do dyskusji o zburzeniu PKiN. „Tych, którzy wielbią Pałac i tych, co go nienawidzą, łączy jedno: to On włada ich emocjami. Nie potrafią się oderwać od świata, jaki On zbudował”.
zobacz więcej
Keres nie miał wyjścia. Roczny okres okupacji radzieckiej przeżył, biorąc udział w turniejach z tamtejszymi szachistami, a gdy jego kraj zagarnęli Niemcy, uczestniczył w turniejach organizowanych przez szachistów Związku Szachowego Wielkich Niemiec. Po przegranej Hitlera usiłował uciec z żoną i dwojgiem malutkich dzieci do Szwecji, ale motorówka, na którą czekali, nie przypłynęła.
Wrota się zamknęły, trzeba było żyć „za drugich Sowietów”, jak to powiadano we Lwowie. I najpierw wytłumaczyć się im z tego, że grało się w turniejach organizowanych przez śmiertelnego wroga. Keres musiał się pokajać i złożyć deklarację lojalności. Zapewne miał w pamięci to, co spotkało jego łotewskiego kolegę Vladimirsa Petrovsa, który w 1942 roku został po prostu wysłany do łagru, gdzie po roku umarł. Na swoje szczęście Keres był zbyt wybitny i jego śmierć nie dawała władzom tylu korzyści, co jego współpraca.
Rojenia dozorcy
Tymczasem otwierała się droga do tego, aby Ojczyzna Światowego Proletariatu udowodniła ostatecznie swoją wyższość nad resztą świata. Mistrz Aleksandr Alechin, tytułowany doktorem praw z powodu nigdy nieukończonego na Sorbonie doktoratu o chińskim systemie penitencjarnym, w zagadkowy sposób zmarł w portugalskim Estoril w roku 1946. Zapewne była to robota następców komisarza Krylenki, którzy w tym czasie dość swobodnie podróżowali po Europie i w ten ujmujący prostotą sposób mogli utorować drogę do panowania w światowych szachach plejadzie sowieckich mistrzów.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Śmierć mistrza świata spowodowała bowiem, że system, w którym to mistrz pozwalał, aby pretendent z nim grał, dobiegł końca. Światowa federacja zorganizowała więc w 1948 roku turniej pretendentów, w którym na pięciu uczestników Związek Sowiecki reprezentowało trzech graczy. Następnym mistrzem został Michaił Botwinnik.
Paul Keres, w tym czasie rzecz jasna reprezentujący Ojczyznę Światowego Proletariatu, przegrał do przyszłego mistrza cztery z pięciu partii. Piątą wygrał, ale wtedy Botwinnik miał już zapewnione zwycięstwo w całym turnieju, więc wynik nie miał znaczenia. Rezultaty te wzbudziły oczywiście kontrowersje i nawet potem wyszło na jaw, że sowieckie władze szachowe naciskały na Keresa, aby przegrał z typowanym do tytułu kolegą. Podobno dowiedziawszy się o tym Botwinnik wpadł w gniew, bo uważał, że jest tak wybitny, że sam jest w stanie zapewnić sobie zwycięstwo.
Czy Keres to zrobił? Wątpliwe. Był uczciwym człowiekiem i wybitnym graczem. Ale szachy to gra, w której psychika odgrywa wielką rolę. A on pamiętał zapewne te chwile na nabrzeżu, gdy czekali z żoną i dziećmi na motorówkę. I wiedział, że tym razem żadna motorówka nie wyruszy na pomoc...
Bowiem nawet najbardziej niezwykłe rojenia dozorcy domowego o tym, co mogą czynić wielcy tego świata, nie mogą nigdy dogonić rzeczywistości.
– Robert Bogdański
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy