Wspomniałem, że ta wizyta nie zaburzy nam trasy po Wiedniu, bo obok mamy choćby wspomniane: Pawilon Secesji i wspaniały kościół św. Karola Boromeusza lub możemy iść prosto pod operę i dalej Kärtnerstraße pod katedrę św. Szczepana – czyli wszędzie tam, gdzie i tak być musimy. A jeśli się zmęczymy, to przysiąść można wprost na placu w jednej z dziesiątek jadłodajni-kawiarenek, gdzie podają również wino i – szczególnie pożądane – szprycery (białe wino z wodą sodową).
11. Na koniec cel zasadniczy – wino…
Oczywiście powinno się od tego zacząć (i to jest jak najbardziej wskazane!) lub czynić to naprzemiennie. Wiedeń jest jedyną stolicą na świecie, która może poszczyć się posiadaniem regularnych winnic, dających liczące się wina, oceniane z estymą na międzynarodowych konkursach. Ważne jest to, że winogrady te nigdy nie powstawały na pokaz, w celach turystycznych. Kiedyś winnice istniały na obrzeżach wielu europejskich stolic, ale tylko w Wiedniu przetrwały. Co oczywiste, nie jest to największy region winiarski Austrii, ale jeszcze w XIX wieku był symbolem jakości dla tej części Austro-Węgier.
W administracyjnych granicach stolicy Austrii jest dziś ponad 700 hektarów winnic. Istniały tu najprawdopodobniej od czasów, kiedy Wiedeń był celtycką wioską, a później rzymskim portem rzecznym. Pierwszy dokument pisany w sprawie uprawy winnej latorośli w Wiedniu pochodzi z roku 1132. Kiedyś uprawiano ją prawdopodobnie w całym mieście, później – wraz z jego rozbudową – winnice skupiły się w dzielnicach rozłożonych na wzgórzach otaczających miasto.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Na łupkowych, żwirowych, ilastych i lessowych glebach uprawia się głównie odmiany białe: grüner veltliner, neuburger, traminer, weissburgunder i chardonnay. Udają się tu również – choć są rzadziej spotykane – odmiany czerwone: blauburger, zweigelt, portugieser i cabernet sauvignon.
Wiedeń jest również jedyną stolicą, w której znajdują się dwie dzielnice słynące wyłącznie z winiarni: Grinzig i Heiligenstadt. Warto udać się tam na piechotę i zwiedzić owe kwartały ekskluzywnych willi bachusa, gdzie w ponad setce knajpek co wieczór leje się wino i rozbrzmiewa muzyka.
Godne rozważenia jest również wspięcie się asfaltowymi alejkami na jedno z pobliskich wzgórz, by obejrzeć panoramę Wiednia i rozpościerających się pod nogami winnic. Niekoniecznie musimy być winomanami, by tu przybyć, podobnie jak nie musimy być kawoszami, by wstąpić do Café Central (to jednak obowiązek, ale nie przesadzajmy – cały Wiedeń jest jedną wielką kawiarnią), bądź wiedzieć, kim był Gustaw Klimt, by oniemieć przed jego dziełami. Po prostu nie przypominam sobie innej stolicy, której tak rozległą panoramę można obejrzeć za friko z pomocą autobusu za dwa i pól euro na otaczające ją wzgórza.
– Wojciech Gogoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy