Cywilizacja

Jedenaście rzeczy, które koniecznie trzeba zrobić w Wiedniu

To jedyna stolica na świecie, która posiada regularne winnice i liczące się wina. Jedyna, w której znajdują się dwie dzielnice słynące wyłącznie z winiarni: Grinzig i Heiligenstadt. Warto zwiedzić owe kwartały ekskluzywnych willi bachusa, gdzie w ponad setce knajpek co wieczór leje się wino i rozbrzmiewa muzyka. A to tylko jeden z powodów, by jesienią odwiedzić stolicę Austrii…

Nieszczęśliwie większość z nas mija Wiedeń, gnając obwodnicą, by jak najszybciej znaleźć się na południu, w Chorwacji lub Włoszech. A to wielki grzech. Wiedeńska podróż nie jest oczywista – tutaj spędzimy tygodnie i atrakcji nam nie zabraknie, lub pobędziemy krócej, skupiając się na wybranych miejscach. W obu przypadkach może nam umknąć kilka miejsc i wrażeń, które pragnę przybliżyć poniżej.

1. Przejrzeć się w pięknym, modrym Dunaju…

No nie da się, choć próbować można. Każdy, kto zna miasto lub choćby był raz w Wiedniu wie, że Dunaj nigdy nie jest modry. Wyjaśnić tę pokrętną zagadkę można dość łatwo – Johann Strauss (syn) był zafascynowany wierszem zapomnianego dziś nieco poety i niedoszłego medyka Karla Becka „Nad pięknym modrym Dunajem” i taki tytuł nadał swemu najsłynniejszemu na świecie walcowi. Pierwsze wykonania walca były grane właśnie z tym wierszem. Jeszcze bardziej dociekliwi utrzymują wszak, iż pochodzący z węgierskiego Baja poeta opisał barwę tej samej rzeki w swoim rodzinnym mieście, ale to już musielibyśmy sprawdzić na miejscu…

2. Stanąć przed kościołem św. Karola Boromeusza

Takiego wrażenia, jakie sprawia ta wspaniała XVIII-wieczna barokowa świątynia, na wielu nie wywiera nawet katedra św. Szczepana. Kiedy jestem w mieście, nigdy nie odmawiam sobie tej przyjemności. Ale uwaga – jeśli nie wybieramy się na mszę, to trzeba będzie zapłacić wejściówkę. Kościół stojący przy Karsplatz, ma tak magiczny urok, że oddałbym zań nawet Bazylikę św. Piotra (oczywiście bez Kaplicy Sykstyńskiej!). Wykoncypował go Johann Bernhard Fischer von Erlach, a dokończył jego syn, Emmanuel. Z piękną kopułą, klasycznym portykiem, flankowanym przez dwie przysadziste wieże dzwonnicze nieco dziwacznych kształtów oraz dwie kolumny ozdobione niezwykłym fryzem ze scenami z życia św. Karola, robi potężne wrażenie już z zewnątrz. To jeden najwspanialszych zabytków baroku na świecie! Zdobień jest tyle, że bez wątpienia postoimy tu dłużej. Nie jestem historykiem sztuki, więc śmiało mogę powiedzieć, iż secesja wywodzi się bezpośrednio z baroku, a jeśli mamy wątpliwości, co do związków obu stylów, możemy przejść kilka przecznic Karsplatzu i zobaczyć wspomniany Pawilon Secesji, ze złotą kopułą i bramą wykutą przez brata Gustawa Klimta.
Kościół św. Karola Boromeusza (niem. Karlskirche) w Wiedniu to jedna z najsłynniejszych barokowych budowli Europy. Fot. Thomas Ledl - Praca własna, CC BY-SA 4.0, Wikimedia
3. Pospacerować po Belwederze

Stoi po sąsiedzku kościoła św. Karola Boromeusza i również jest barokowy. Belwedery są właściwie dwa, dolny i górny, ale stanowią wspaniałą całość, połączoną imponującym parkiem, po którym koniecznie trzeba się przejść (najlepiej właśnie z dołu do góry, do właściwego zamku). Belweder ma znaczenie bardziej symboliczne – tutaj znajduje się wyborna galeria z najpiękniejszym obrazem świata: „Pocałunkiem” Gustawa Klimta. Tutaj wisiała „Złota Dama”, czyli portret Adele Bloch-Bauer, który wielokrotnie podziwiałem na żywo. Wskutek szeregu idiotycznych posunięć urzędników austriackiego Ministerstwa Kultury, Adela opuściła Belweder na zawsze – a nie musiała. Wystarczyła ugoda między Austriakami a prawnikiem spadkobierców (co ci wielokrotnie proponowali), by – mimo zwrotu dzieła ich prawowitym właścicielom – obraz był na stałe wystawiany w kraju.

Za bramą górnego Belwederu biegnie Prinzeugenstrasse, którą można się udać np. z powrotem na Karlsplatz lub na Dworzec Wschodni. Tak w czerwcu 1914 roku postąpił arcyksiążę Franciszek Ferdynand wraz z małżonką. Żegnał się, pomachując pięknym kapeluszem z zielonymi piórami, kiedy otwarty land wiózł ich w ostatnią podróż do Sarajewa…

4. Przekąsić coś u Trześniewskiego

Każdy wiedeńczyk zna tę nazwę. Trześniewski to najstarszy i najbardziej znany bar kanapkowy w Wiedniu, z licznymi filiami w mieście, obsługujący w południe wiele biur i mnóstwo imprez. Ascetyczny – tylko kanapki, głównie z pastami jajecznymi i twarożkami, oraz piwo podawane w pfifkach (1/8 litra). Tanio. Przybyły z Krakowa w 1902 roku Franciszek Trześniewski zrewolucjonizował przekonania mieszkańców stolicy o jedzeniu w mieście – do dziś nie ma tam foteli i je się wyłącznie na stojaka. Najlepsze miejsce – Dorotheergasse 1, w samym centrum, niemal na rogu z Graben, nieco przed Café Hawełka. Motto firmy nad wejściem: „Die unaussprechlich guten Brötchen” – niewymownie dobre kanapki. Określenie „niewymownie” odnosi się do nazwiska Trześniewskiego, które Austriakom trudno wymówić.
5. Poszaleć na rowerze

Wiedeń ma chyba – w stosunku do swoich rozmiarów – najlepiej rozbudowaną sieć rowerową na świecie. Ponad tysiąc kilometrów tras, z bezkolizyjnymi, wielopoziomowymi skrzyżowaniami tylko dla rowerów! Na każdym niemal rogu znajdziemy tanią, automatyczną wypożyczalnię, a rower możemy oddać w dowolnej innej. Ale są to tzw. muły – rowery pancerne i wolne. W każdym hotelu znajdziemy ulotki z ofertami wielu firm, które przywiozą nam rower i odbiorą o określonej godzinie. Są droższe, ale za to pojazdy pierwsza klasa, głównie KTM-y.

6. Pofrunąć w gondoli nad miastem

Prater jest pięć razy większy od nowojorskiego Central Parku i ma diabelskie koło – Wiener Riesenrad. Jedno z pierwszych takich urządzeń wybudowanych na świecie i pokazane bodaj we wszystkich filmach, których akcja rozgrywa się w Wiedniu, łącznie z Jamesem Bondem. Gondolą można się przejechać, urządzić w niej wesele lub urodzinową imprezkę. Trochę straszno, bo huśta. Ale jeśli trafimy na piękną pogodę, możemy więcej nie kupować pocztówek z Wiednia – widać i sfotografować można stąd wszystko.

7. Spróbować prawdziwego torciku Sachera

Tylko który jest prawdziwy? Bo jest ich kilka. Sacher-Torte stworzył w 1832 roku, pod nieobecność swojego szefa złożonego chorobą, szesnastoletni czeladnik Franz Sacher dla gości księcia Metternicha. Było to z grubsza czekoladowe ciasto zwane u nas często murzynkiem, jednokrotnie przekładane morelowym dżemem, który w Dolnej Austrii jest wszędzie pod ręką. Nie wiadomo natomiast, co dalej się działo z recepturą. Nim powstał przybytek Sacherów, syn i wnuk Franza pracowali w słynnej restauracji Demel i ponoć tam „ożenili” właścicielowi ów przepis. Dziesięcioletni proces sądowy, toczony w latach 50. i 60. XX wieku między oboma restauracjami, rozgrzał Wiedeń (i nie tylko) do czerwoności. Ostateczne i obowiązujące do dziś rozstrzygnięcie jest takie: Sacher ma prawo do nazwy „Original Sacher-Torte”, zaś Demel do określenia „Echte Sachertorte” („echte”, czyli „prawdziwy”). Salomonowe rozstrzygnięcie, ale tu nawet pisownia jest zastrzeżona. Różnica jest taka, że torcik Demela ma dwie przekładki morelowe.

Secesyjna restauracja Sacher mieści się w hotelu o tej samej nazwie w samym centrum, na tyłach opery, przy Philharmonikerstraße 4. Nad wejściem wiszą międzynarodowe flagi, a przed stoi… długa kolejka. No, niestety, to smakowanie będzie kosztowało nas nieco wysiłku, jeśli żądamy oryginalnych wnętrz. Ale torcika Sachera można też popróbować w innych miejscach, musimy się jedynie upewnić, czy taki podają. Torcik można również zamówić wysyłkowo przez internet, dotrze do nas w drewnianym pudełeczku. Do nas lub do obdarowanej przez nas osoby, bo to od dekad wyborny towar prezentowy.

Świeckie ikony: drogie, modne i coraz bardziej puste. Tęsknota za pięknem

Okazało się, że najlepiej czujemy się w kontakcie z obiektami spełniającymi warunki renesansowego piękna.

zobacz więcej
8. Pospacerować po Mariahilferstraßse

Najbardziej handlowa ulica Wiednia z szerokimi chodnikami. Tutaj trzeba być i trafimy tu wcześniej czy później. Zakupy nie są konieczne, ale warto pooglądać. Oprócz wielu nowych i starych domów towarowych zobaczymy tu sklepy dizajnerskie z meblami i sztuką użytkową, antykwariaty, księgarnie i butiki z modą. Jest oddział Wein & Co, gdzie szybko zorientujemy się w nazwach najlepszych win austriackich (i ich cenach) oraz mnóstwo kawiarnianych ogródków, gdzie można przysiąść, bo ulica jest bardzo długa, a w dodatku od samego centrum biegnie lekko pod górę.

9. Wypić kawę w Kaffeekonditorei Aïda

Obojętnie gdzie, bo to spora sieć kawiarnio-cukierni, choć najprzyjemniej na rogu Graben i Kärtnerstraße, tuż przy wejściu do katedry św. Szczepana (choć tu ciężko o miejsce), lub naprzeciwko opery. Wiedeń stoi na kawie, a biała Wiener Melange (mielona z kandyzowanych ziaren) to coś bliskiego absolutu (i proszę nie mylić z cappuccino!). Sieć założył Josef Prousek z Držkova przed II wojną światową, później poszerzył asortyment o jedne z najlepszych w stolicy ciast. Prousek, miłośnik opery, nie mógł długo wybrać nazwy swojego przybytku, wahając się pomiędzy Aïdą i Toscą – zdecydować miało plenerowe przedstawienie Aïdy w Wiedniu w 1924 roku.

Prousek i Trześniewski dobrze się znali, a ich firmy do dziś współpracują przy cateringu. Choć Aïda nie jest klasyczną wiedeńską kawiarnią, gdzie przez pół dnia czyta się prasę i rozmawia o kobietach lub polityce, trudno stąd wyjść – najczęściej kończy się to na kolejnych kawach oraz torcikach i sernikach. Dla zwolenników tradycji – secesyjne cafées: Central, Landtmann, Hawełka lub Demel (wszystkie w centrum).

10. W poszukiwaniu minionego czasu

Naschmarkt to na co dzień plac warzywno-targowy z mnóstwem atrakcji różnej maści. Leży tuż obok Karsplatz, w samym środku miasta i bez problemu dotrzemy tu spod opery i okolic. Trafić tu więc łatwo, a warto, bo w sobotni poranek Naschmarkt staje się wielkim pchlim targiem z precjozami stanowiącymi zarówno przegląd historii Austro-Węgier, jak i z używanymi tosterami czy ekspresami do kawy. Przymusu kupowania dzieł sztuki rzecz jasna nie ma, ale od gadżetów i drobnych perełek się tu roi, jeśli mamy dość cierpliwości. Mosiężny stojak biurkowy na pióro z czasów Kafki, porcelanowa filiżanka barowa sprzed pierwszej wojny, inkrustowane pudełko na lornetę – to moje nabytki z ostatnich lat, za które dałem po 2-4 euro. Trzeba szukać, szpajów dużo. Jeśli zaś znamy kilka słów po niemiecku, możemy spokojnie toczyć dysputy i targować się np. z turecką sprzedawczynią, która w podobnym stopniu posługuje się językiem Goethego.

Dziesięć rzeczy, których możemy nie zrobić w Toskanii

Na pewno chcesz próbować krwi zwierzęcej...

zobacz więcej
Wspomniałem, że ta wizyta nie zaburzy nam trasy po Wiedniu, bo obok mamy choćby wspomniane: Pawilon Secesji i wspaniały kościół św. Karola Boromeusza lub możemy iść prosto pod operę i dalej Kärtnerstraße pod katedrę św. Szczepana – czyli wszędzie tam, gdzie i tak być musimy. A jeśli się zmęczymy, to przysiąść można wprost na placu w jednej z dziesiątek jadłodajni-kawiarenek, gdzie podają również wino i – szczególnie pożądane – szprycery (białe wino z wodą sodową).

11. Na koniec cel zasadniczy – wino…

Oczywiście powinno się od tego zacząć (i to jest jak najbardziej wskazane!) lub czynić to naprzemiennie. Wiedeń jest jedyną stolicą na świecie, która może poszczyć się posiadaniem regularnych winnic, dających liczące się wina, oceniane z estymą na międzynarodowych konkursach. Ważne jest to, że winogrady te nigdy nie powstawały na pokaz, w celach turystycznych. Kiedyś winnice istniały na obrzeżach wielu europejskich stolic, ale tylko w Wiedniu przetrwały. Co oczywiste, nie jest to największy region winiarski Austrii, ale jeszcze w XIX wieku był symbolem jakości dla tej części Austro-Węgier.

W administracyjnych granicach stolicy Austrii jest dziś ponad 700 hektarów winnic. Istniały tu najprawdopodobniej od czasów, kiedy Wiedeń był celtycką wioską, a później rzymskim portem rzecznym. Pierwszy dokument pisany w sprawie uprawy winnej latorośli w Wiedniu pochodzi z roku 1132. Kiedyś uprawiano ją prawdopodobnie w całym mieście, później – wraz z jego rozbudową – winnice skupiły się w dzielnicach rozłożonych na wzgórzach otaczających miasto.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Na łupkowych, żwirowych, ilastych i lessowych glebach uprawia się głównie odmiany białe: grüner veltliner, neuburger, traminer, weissburgunder i chardonnay. Udają się tu również – choć są rzadziej spotykane – odmiany czerwone: blauburger, zweigelt, portugieser i cabernet sauvignon.
Wiedeń jest również jedyną stolicą, w której znajdują się dwie dzielnice słynące wyłącznie z winiarni: Grinzig i Heiligenstadt. Warto udać się tam na piechotę i zwiedzić owe kwartały ekskluzywnych willi bachusa, gdzie w ponad setce knajpek co wieczór leje się wino i rozbrzmiewa muzyka.

Godne rozważenia jest również wspięcie się asfaltowymi alejkami na jedno z pobliskich wzgórz, by obejrzeć panoramę Wiednia i rozpościerających się pod nogami winnic. Niekoniecznie musimy być winomanami, by tu przybyć, podobnie jak nie musimy być kawoszami, by wstąpić do Café Central (to jednak obowiązek, ale nie przesadzajmy – cały Wiedeń jest jedną wielką kawiarnią), bądź wiedzieć, kim był Gustaw Klimt, by oniemieć przed jego dziełami. Po prostu nie przypominam sobie innej stolicy, której tak rozległą panoramę można obejrzeć za friko z pomocą autobusu za dwa i pól euro na otaczające ją wzgórza.

– Wojciech Gogoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Walc na balu w Operze Wiedeńskiej. Fot. Reuter Raymond / Sygma za pośrednictwem Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.