Wydawało się, że jest kruchy, a był niebywale mocny w swoim dążeniu do prawdy i w jej obronie.
zobacz więcej
Papież Benedykt, wcześniej kardynał Joseph Ratzinger, a jeszcze wcześniej mały Joseph z bawarskiego miasteczka Marktl, kochał muzykę. Kochał też koty. Zawsze dostrzegł kota, który pojawił się w polu widzenia – a to, jak wiadomo, jest nieomylnym znakiem rozpoznawczym, zdradzającym przysięgłego miłośnika tych zwierząt. „Papież Benedykt zdecydowanie był człowiekiem kotów, nie psów” – zauważył Rudolf Hofbauer, sąsiad Josepha Ratzingera z miasteczka Pentling koło Ratyzbony. To jego rudy kocur Chico jest narratorem opowieści o Benedykcie, spisanej przez włoską dziennikarkę Jeanne Perego w książce dla dzieci, zatytułowanej „Kot i jego papież”.
Papież kochał też łacinę. Widząc w łacinie spoiwo cywilizacji, próbował ocalić język Rzymian i Kościoła dla świata i potomności. Czy mu się to udało? W Kościele jego starania rychło podważył papież Franciszek, również przez to, że uchylił decyzję swego poprzednika o możliwości odprawiania mszy łacińskiej bez specjalnych zezwoleń. A świat kultury masowej i mediów społecznościowych nie bardzo pojmował, o co Benedyktowi chodzi.
Wreszcie Bawaria. Papież Benedykt pragnął podobno spędzić ostatnie lata życia w rodzinnych stronach. Tak się jednak nie stało.
Muzyka prowadzi do Boga
Muzyka była w jego życiu zawsze. „Kiedy w naszej parafii w Traunstein w dni świąteczne rozbrzmiewała Msza Mozarta (zapewne Msza Koronacyjna, ulubiony utwór papieża Benedykta – red.), ja, mały chłopiec z prowincji, czułem, jak otwierają się bramy niebios. Przy ołtarzu dymy kadzideł układały się w kolumny, przez które przełamywały się promienie słońca. (...) A z tyłu kościoła, z chóru płynęła muzyka, która mogła pochodzić tylko z nieba; muzyka, w której objawiały nam się anioły radujące się pięknem Boga. Gdy słucham Mozarta, nadal doświadczam takich uczuć”.
Tak po latach Joseph Ratzinger opisywał swe pierwsze spotkanie z Wolfgangiem Amadeuszem, którego wśród swych preferencji muzycznych na zawsze umieścił na pierwszym miejscu. Za nim, ale właściwie tuż tuż, znalazł się Jan Sebastian Bach
(pod tekstem spis ulubionych utworów Benedykta XVI).