Cywilizacja

Nożem rozpruł nastolatce spodnie i dźgał jej ciało… 42 razy

Biorąc pod uwagę motywację seksualną, dużą agresję i determinację w dążeniu do celu, zabójstwo to miało cechy zdarzenia seryjnego.

Dziś przeczytacie o zabójstwie Izy z miejscowości Żarki Letnisko, położonej w okolicach Częstochowy. Był rok 2001. Wakacje. Młodzież z Żarek spotykała się wieczorami i przesiadywała w okolicznych barach.

10 sierpnia 2001 roku 15-letnia Iza jak zazwyczaj wyszła około 22:00 z baru Tropicana i udała się w kierunku domu. Niecałe pół godziny później, leżącą na poboczu, zakrwawioną, znalazł ją Jacek – kolega i sąsiad. Chciał pomóc jej wstać, jednak Iza nie miała już sił. Chłopak pobiegł do domu po swoją matkę. We dwójkę zaalarmowali ojca Izy. Mężczyzna wezwał policję i we trójkę pobiegli ratować dziewczynę.

Iza leżała na poboczu, około 150 metrów od swojego domu. Żyła. Była w tak głębokim szoku, że gdy jej ojciec zapytał, kto jej to zrobił, odrzekła: „Nie powiem, bo mnie zabije”. I to były jej ostatnie słowa. Zmarła w szpitalu tego samego wieczora, godzinę później. Jej mordercy nie zatrzymano do dziś.

Słyszał Izę, broniącą się przed zabójcą

Jednak wróćmy do czasu poprzedzającego ten tragiczny moment.

Iza urodziła się 22 grudnia 1985 roku, a więc w chwili śmierci nie miała jeszcze ukończonych 16 lat. Mieszkała wraz z rodzicami oraz o dwa lata starszym bratem Adrianem we wspomnianej miejscowości Żarki Letnisko. Ukończyła pierwszą klasę liceum ogólnokształcącego w Częstochowie. W czasie roku szkolnego nie mieszkała w internacie, codziennie jeździła pociągiem do Częstochowy. W aktach czytamy zeznania osób, które twierdzą, że Iza była dziewczyną pogodną, uśmiechniętą, spokojną i niekonfliktową. Nie sprawiała problemów wychowawczych. Nie paliła papierosów i nie piła alkoholu. Zawsze wracała do domu przed godziną 22:00.

W czasie roku szkolnego Iza często przebywała w kawiarenkach internetowych w Częstochowie. To właśnie tam poznała między innymi studenta Adama. Z zeznań rodziców zmarłej wynika, że córka była skryta i nie chciała o nim rozmawiać. Jednak wywnioskowali, że znajomość ta miała dla córki duże znaczenie. Dziewczyna miała w domu jego zdjęcie, a w dniach wolnych od nauki, jeździła do kawiarni internetowych do Częstochowy aby tam – zdaniem rodziców – spotykać się ze studentem. Ojciec Izy zeznał, że pod wpływem Adama córka zmieniła się. Raz nie wróciła nawet do domu przed 22:00. Dopiero około 23:00 zadzwoniła do ojca, żeby przyjechał po nią do Częstochowy, bo spóźniła się na pociąg. Natomiast w zeznaniu Adama czytamy, że jego znajomość z Izą miała charakter tylko koleżeński. Już w czasie wakacji przestała utrzymywać kontakt ze studentem.
Wille w Żarkach Letnisku. Fot. Przykuta – Praca własna, CC BY-SA 3.0, Wikimedia
Lato 2001 roku Iza spędzała głównie w swojej rodzinnej miejscowości. Wieczorami z bratem i przyjaciółmi często bywała w miejscowych barach, głównie w Tropicanie. Poznała wtedy Maćka, który był w Żarkach na wakacjach. Pod koniec lipca Maciek i Iza zaczęli ze sobą „chodzić”.

10 sierpnia 2001 roku Iza była raczej w pogodnym nastroju i jak zwykle od godzin popołudniowych była w Tropicanie wraz z grupą znajomych. Początkowo słuchali muzyki, trochę tańczyli, później w barze zepsuła się szafa grająca. Towarzystwo przeniosło się na chwilę do sąsiedniego baru Alba. Mniej więcej o 21:30 wyszli do sklepu po colę. Do domów rozeszli się przed 22. Brat Izy poszedł odprowadzić swoją dziewczynę, a Iza poszła samotnie do domu. Jeden ze świadków widział Izę około 21:50, jak zmierza w kierunku ulicy Kąpielowej – jego zdaniem nikt nie szedł bezpośrednio za nią, ani przed nią.

Około 22 Maciek był w drodze do baru Tropicana. Chciał odprowadzić Izę do domu. Zadzwonił do swojej dziewczyny, żeby zapytać gdzie jest. Telefon został odebrany, a Maciek w słuchawce usłyszał jakieś szumy i głosy, wszystko było bardzo niewyraźne. Chłopak rozłączył się, nie mając pojęcia, że prawdopodobnie słyszał Izę broniącą się przed zabójcą.

Ślady samochodu szybko ruszającego z miejsca

Po godzinie 22:15, wracający do domu ulicą Kąpielową Jacek usłyszał dziwne dźwięki, dochodzące z pobocza. Podszedł bliżej i zobaczył leżącą na poboczu dziewczynę. Rozpoznał w niej swoją koleżankę i sąsiadkę Izę. Chciał ją podnieść i podał jej rękę, ale powiedziała że nie może się ruszać, bo jest sparaliżowana. Jacek pobiegł do domu i najpierw powiedział o sytuacji swojej mamie, a następnie razem z nią pobiegł do domu Izy. Otworzył im ojciec dziewczyny. Powiedzieli mu, że jego córka leży pobita na poboczu drogi. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, co się stało, dlatego użyli określenia „pobita”. Ojciec zadzwonił na pogotowie, wziął latarkę i wszyscy pobiegli do Izy. Ojciec bezskutecznie pytał Izę, kto to był, kto jej to zrobił. Dziewczynę reanimowano na miejscu, następnie karetka pogotowia zabrała ją do szpitala, gdzie o 23:30 zmarła. Poszukiwanie zabójcy już trwało.

Na miejsce został sprowadzony pies tropiący. Do złapania tropu podano mu spodnie Izy, które zostały w pobliskim lesie. Pies poprowadził policjantów ścieżką łączącą Kąpielową i Słoneczną. Trop urwał się właśnie na Słonecznej. Tu policjanci odkryli ślady samochodu szybko ruszającego z miejsca. Odjechał ulicą Słoneczną w kierunku centrum miasteczka.

Było już po północy, kiedy prokurator dotarł do szpitala, aby przeprowadzić oględziny zwłok Izy. Wynik badania był makabryczny. W protokole napisano, że miała cztery rany kłute w okolicy szyi, rany kłute klatki piersiowej od strony prawej oraz lewej. Rany cięte w okolicy podżebrowej i pachwinowej oraz rany cięte i kłute obydwu dłoni i lewego przedramienia. Na plecach również znaleziono rany kłute, nad łopatkami oraz wokół potylicy. W sumie sprawca zadał dziewczynie 42 rany kłute i 7 ran ciętych.

Udusił kobietę, a jej ciało ułożył na wersalce w pokoju męża, jak do odpoczynku

Dlaczego zginęła? Motywem zbrodni nie był napad rabunkowy.

zobacz więcej
Godzinę później prokurator wrócił na miejsce zbrodni i tam przeprowadzono oględziny przy świetle latarki. Z protokołu wynika, że napaść rozegrała się właśnie w okolicy ścieżki łączącej Kąpielową i Słoneczną.

Jako pierwszy ślad policjanci oznaczyli monety rozsypane na ziemi. Jakieś dwa metry dalej leżały czarne spodnie, rozdarte na szwach po całej długości. Następny był ślad traseologiczny opon samochodowych w miejscu, w którym pies przestał tropić. Ślady opon miały dwa różne kształty bieżnika. Rozstaw kół pojazdu wynosił 135 cm. To oznacza, że samochód, który odjechał z tego miejsca, był jednym z mniejszych, typu Fiat Cinqucento, Volkswagen Golf, Renault Clio. Ślady opon urwały się przy asfalcie i zabezpieczono je odlewami gipsowymi.

Rodzice Izy swoim nakładem ustalili, że samochodem, który odjechał z miejsca zbrodni, była Skoda. Tu jednak należy dodać, że nie musiały to być ślady samochodu zabójcy. To mógł być samochód, który odjechał z miejsca zbrodni dwie czy trzy godziny wcześniej i nie miał nic wspólnego z tragedią, jaka wydarzyła się w tym miejscu.

Sprawca został przez kogoś spłoszony?

Pochylmy się teraz nad analizą biegłych sądowych, którzy próbowali odtworzyć przebieg wydarzeń. Założono dwie wersje: sprawca zaczaił się w ciemności i czekał, aż na drodze pojawi się ktoś, kogo mógłby zaatakować. Takie zachowanie wskazywałoby, że nie wytypował konkretnej ofiary, a decydowały raczej okoliczności niż cechy ofiary. Wersja druga zakłada, że sprawca wytypował ofiarę, na przykład gdy Iza była w okolicy barów. Gdy zorientował się, że dziewczyna wychodzi z baru sama, mógł ją wyprzedzić i zaczaić się na nią. Takie zachowanie wskazywałoby na to, że sprawca doskonale znał teren, nawyki mieszkańców i być może samą Izę. Dalej biegli wskazują, że dostępne dane nie umożliwiają rozstrzygnięcia, jak w rzeczywistości doszło do wyboru ofiary.

Następnie sprawca najprawdopodobniej wybiegł z lasu, napadł ofiarę i sterroryzował ją. Nożem zmusił do milczenia i przejścia na pobocze drogi. Tam zaatakował, zadając szereg ciosów nożem. Zdążył pozbawić Izę spodni, które rozpruł i odrzucił. Rozciął i zdjął jej majtki, jednak nastolatka nadal się broniła, w związku z czym zabójca zadawał jej kolejne ciosy. Wgłębienia na ściółce leśnej i inne ślady, jakie pozostawił po sobie, a wreszcie olbrzymia liczba ran na ciele Izy wskazują, że sprawca miał duże trudności w pokonaniu oporu ofiary. Iza broniła się przed napastnikiem i nie ulegała mu, mimo doznania wielu obrażeń. Na tej podstawie biegli wywnioskowali, że prawdopodobnie nie było dużej dysproporcji budowy ciała i sprawności fizycznej pomiędzy Izą a jej zabójcą.

Zdarzenie miało charakter gwałtownego, krótkotrwałego i skrajnie agresywnego napadu. Tak zwanego błyskawicznego. Sprawca unikał nawiązywania bliższego kontaktu werbalnego z ofiarą i ograniczając się – być może – jedynie do krótkich poleceń i gróźb, zmierzał bezpośrednio do szybkiego obezwładnienia jej.

Ucieczka sprawcy nastąpiła najprawdopodobniej niezgodnie z jego planem. Z danych zawartych w aktach wynika, że zabójca nie zgwałcił Izy. Przypuszczalnie został przez kogoś spłoszony.

Seryjni zabójcy w PRL. Sprawy nie do końca wyjaśnione

Sprawa Wampira z Zagłębia niebawem ponownie trafi do sądu. Zdzisław Marchwicki nie był tym wampirem – wszystko na to wskazuje.

zobacz więcej
Biegli sądowi stwierdzili, że trudno jest jednoznacznie ocenić, czy sprawca planował atak na Izę, czy chciał zaatakować jakąkolwiek przechodzącą samotnie kobietę. Jednak biorąc pod uwagę cechy fizyczne Izy – a więc: młoda dziewczyna o miłym wyglądzie, spokojna i raczej podporządkowana – można przyjąć za bardziej prawdopodobne, że wybór ofiary nie był całkiem przypadkowy. Jeśli chodzi o okoliczności i porę napadu to również sugerują, że w działaniu sprawcy były elementy planowania.

Zapewne wiedział, że o późniejszej porze kobiety nie będą samotnie wracały do domu. Natomiast wcześniej było jeszcze zbyt jasno, by zaatakować. Ponadto sprawca miał przy sobie nóż, być może scyzoryk, co wskazuje na to, że planował go użyć lub liczył się z taką możliwością.

Początkujący, seryjny gwałciciel-zabójca?

Wybór miejsca, w którym sprawca zaatakował Izę – a więc pobocze drogi i bliskość kilku posesji – może wskazywać na dobrą znajomość tego terenu i zwyczajów mieszkańców. Biegli założyli, że dla obcej osoby byłoby to miejsce zbyt ryzykowne. Natomiast sprawca znający poszczególnych mieszkańców mógł wiedzieć, że jest mało prawdopodobne, aby wychodzili oni z domów o tej porze. Jednocześnie mógł wiedzieć, że o tej porze niektórzy mieszkańcy wracają do domów z barów. Mogli wracać albo ulicą Kąpielową, albo Słoneczną. Zatem wybór miejsca położonego pomiędzy tymi ulicami umożliwiał mu kontrolowanie ruchu – przede wszystkim na Kąpielowej, ale też na Słonecznej. Stąd biegli założyli, że sprawca mieszkał w pobliżu miejsca zdarzenia.

Można zaryzykować stwierdzenie, że sprawca czuł się pewnie. Napadł na Izę w porze wieczornej, kiedy na drogach był spory ruch i pieszych, i pojazdów. Z akt wynika, że krótko przed 22:00 jeden z mieszkańców Kąpielowej wracał do domu samochodem. Inny mieszkaniec Żarek również szedł tą ulicą, jednak wycofał się, bo usłyszał w lesie dziwne odgłosy – prawdopodobnie były to odgłosy szarpaniny Izy i zabójcy. Następnie na tej samej ulicy pojawił się Jacek, który znalazł Izę na poboczu. Na miejscu zdarzenia mogli w każdej chwili pojawić się przypadkowi świadkowie. A nawet pojawili się! W ocenie biegłych sądowych, prawdopodobnie tylko na skutek przypadkowego zbiegu okoliczności nie doszło do zdemaskowania sprawcy.

Iza również czuła się pewnie, wracając do domu przed 22:00. Robiła to niemal co wieczór. Dziewczyna szła drogą zabudowaną domami jednorodzinnymi. Do domu miała zaledwie kilometr. Poruszała się w okolicy, którą bardzo dobrze znała. W swojej rodzinnej miejscowości. Czuła się bezpiecznie.

Przed śmiercią Iza powiedziała, że wie kto ją napadł. Można więc założyć, że znała napastnika. Mógł to być stały mieszkaniec miejscowości lub okolic, jak też letnik. Nie zapominajmy, że Żarki Letnisko w tym czasie cieszyły się ogromną popularnością jako miejsce letniego wypoczynku i zjeżdżało się tam wiele osób z całego Śląska.

Duża liczba ciosów zadanych nożem i ich chaotyczne rozmieszczenie na ciele ofiary wskazują, że sprawca nie miał wprawy w posługiwaniu się tym narzędziem. Jeśli dokonywał wcześniej podobnych napadów, to albo polegały one na zastraszeniu ofiar, albo na stosowaniu innego sposobu działania. Biegli założyli, że jeśli sprawca podejmie takie napady w przyszłości, to po tej porażce zmieni sposób podporządkowywania sobie ofiar.
Zdjęcie jest ilustracyjne, nie ma związku ze sprawą. Fot. Davie Bicke z Pixabay
W tym zdarzeniu zginęła jedna ofiara zabita najprawdopodobniej na tle seksualnym. W dostępnych wówczas danych nie było przesłanek o innych podobnych napadach. Było to więc zabójstwo pojedyncze. Biorąc jednak pod uwagę motywację seksualną, dużą agresję i determinację w dążeniu do celu, jakim było zgwałcenie Izy, biegli uznali istnienie ryzyka, iż sprawca tej zbrodni dokona w przyszłości podobnych napadów, modyfikując swoje zachowanie. Zabójstwo to miało więc cechy zdarzenia seryjnego.

Zniknięcie Moniki. Za dużo usłyszała?

W ciągu następnych tygodni policja przesłuchała dziesiątki świadków. Jednak żaden trop nie przybliżył śledczych do ujęcia sprawcy.

Prowadzący śledztwo podjęli decyzję o nagłośnieniu sprawy zabójstwa Izy w Magazynie Kryminalnym 997. Na początku marca 2002 roku, po powtórce programu, na komisariat policji w Oławie – która zresztą znajduje się ponad 200 km od Żarek Letniska – zgłasza się Przemek ze swoją matką. Uważają, że mają informacje o kimś, kto wie co dokładnie wydarzyło się w Żarkach w sierpniu 2001 roku.

Tą osobą miała być dziewczyna o imieniu Monika, która we wrześniu 2001 roku, czyli około miesiąc po zabójstwie, zatrudniła się w markecie, w którym pracował Przemek. Monika mieszkała wówczas w wynajętym pokoju we Wrocławiu, jednak po pewnym czasie poprosiła Przemka o pomoc w znalezieniu innego lokum.

Powiedziała, że wyprowadza się z powodów osobistych. W końcu ujawniła, że w poprzednim mieszkaniu podsłuchała pewną rozmowę. Mężczyźni, którzy tą rozmowę prowadzili, mieli zorientować się, że Monika wszystko słyszała i zagrozić jej, że spotka ją to samo, co tamtą dziewczynę.

I tu należy dodać bardzo ważny fakt: Monika również pochodziła z Żarek Letniska. Wyjechała z domu rodzinnego 2 września 2001 roku – czyli niecały miesiąc po zabójstwie Izy – żeby załatwiać sprawy związane z uczelnią. Dwa dni później jej ojciec odebrał list, w którym Monika napisała, że ma problemy osobiste i musi się ukrywać.

Pod koniec września Monika wyjechała z Wrocławia – możliwe, że do poznanego chłopaka. Po kilku dniach napisała do Przemka sms, że z chłopakiem nie wyszło i chciałaby wrócić do Wrocławia. Po kilku dniach jej telefon przestał odpowiadać. Monika zniknęła.

Przemek zeznał też, że od momentu zniknięcia Moniki, do sklepu, gdzie razem pracowali, przyszło kilka różnych osób pytających o dziewczynę. Pojawili się między innymi: ktoś podający się za jej chłopaka, para podająca się za jej rodziców oraz trzech mężczyzn twierdzących, że są policjantami i próbują ustalić miejsce pobytu Moniki.

Za znalezienie zabójcy Izy została ustalona nagroda. Na policję wpłynęło wiele zgłoszeń. Jedno szczególnie zainteresowało policjantów. Na podstawie tego zeznania aresztowano podejrzanego i wytoczono proces…

Świadek i ślady DNA

22 maja 2002 roku na policję zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że widział i zna zabójcę Izy. Jak mówił, w wieczór zabójstwa był w Żarkach i wracał do domu po kilku piwach. Zboczył w las z ulicy Słonecznej i położył się obok leśnej ścieżki – tej samej, na której kilkaset metrów dalej zabito Izę. Obudził go potworny krzyk. Rozpoznał Izę, która klęcząc miała trzymać się za brzuch. Przed nią miał stać mężczyzna, którego rozpoznał jako swojego znajomego. Według relacji świadka, morderca miał go zobaczyć, jednak nie zareagował w żaden sposób. Wtedy świadek rzucił się do ucieczki. Jak zeznał policjantom – po zdarzeniu nie wychodził z domu przez dwa dni, bał się, że zabójca go rozpoznał i będzie ścigał. Nie odwiedzał też Żarek Letniska. Dopiero po około dwóch miesiącach pojechał tam wykonać zlecenie. Wtedy spotkał domniemanego zabójcę w sklepie. Mężczyźni wymienili krótkie „cześć” i nie rozmawiali więcej ze sobą. Świadek odetchnął z ulgą, bo stwierdził, że zabójca zachowywał się normalnie i nic mu nie grozi z jego strony.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Domniemanego zabójcę Izy zatrzymano cztery dni po zeznaniach. Podczas przesłuchania twierdził, że w tym czasie był w Niemczech w pracy. Jednak nie był tam zameldowany i oprócz jego współlokatora z hotelu robotniczego – nota bene: nie utrzymywał z nim kontaktu – nikt nie jest w stanie potwierdzić, czy i jak długo tam przebywał. Rozpoczął się bardzo długi proces, podczas którego wciąż zbierane były dowody i ekspertyzy. Podejrzany stał się już oskarżonym i został aresztowany tymczasowo. Policjanci szukali świadków, którzy potwierdziliby, że podejrzany faktycznie przebywał wtedy w Niemczech. Znalazło się aż dziewięć osób, które zeznały na korzyść oskarżonego. Twierdzili, że kontaktowali się z nim bezpośrednio i telefonicznie na terenie Niemiec, jednak nie potrafili podać konkretnych dat, a w szczególności potwierdzić, że było to 10 sierpnia 2001 roku.

Znaleźli się też inni świadkowie, którzy twierdzili, że latem 2001 roku widzieli oskarżonego wielokrotnie na terenie Żarek i w okolicznych miejscowościach.

Sąd pochylił się też nad portretem psychologicznym zabójcy Izy, który przygotowali biegli w toku śledztwa. Portret pasował do podejrzanego: „Mężczyzna w młodym wieku, do około 30 roku życia, niedysponujący znaczną przewagą fizyczną nad ofiarą, pochodzący ze środowiska społecznego podobnego do ofiary, dobrze znający teren i zwyczaje mieszkańców, mieszkający na stałe lub okresowo w pobliżu miejsca zdarzenia, znany ofierze, mogący posługiwać się pojazdem lub rowerem, nieposiadający własnej rodziny i mieszkający z członkami rodziny generacyjnej, żyjący w znacznej i trwałej frustracji potrzeby seksualnej i niemający możliwości prawidłowego jej zaspokojenia. O niskim poziomie inteligencji, przypuszczalnie w dolnej granicy normy. Działający z motywacji seksualnej, nieposiadający wprawy w posługiwaniu się nożem jako narzędziem przestępstwa”.

I choć portret psychologiczny pasował do podejrzanego, to zestawienie jego DNA ze śladami DNA, które sprawca pozostawił na ofierze, dało wynik negatywny. Ponadto sąd podważył zeznania głównego świadka. Zrobiono eksperyment procesowy, którego wynik jednoznacznie wskazał, że z odległości jaka dzieliła obydwu mężczyzn nie można było rozpoznać twarzy. Dodatkowo uniemożliwiały to warunki pogodowe, panujące 10 sierpnia 2001 roku. Oskarżony został uniewinniony.

Coś ktoś widział? Coś ktoś wie?

Rodzice Izy jednak nie odpuścili i śledztwo zostało rozpoczęte na nowo w 2006 roku. Jednym z głównych świadków miała być Monika – ta sama, która zniknęła z Żarek Letniska trzy tygodnie po śmierci Izy. Kilka miesięcy po wznowieniu śledztwa, w Magazynie Kryminalnym 997 wyemitowano komunikat o poszukiwaniach Moniki. Nie przyniosło to skutku.

Dopiero od 2011 roku Monika widnieje w policyjnej bazie osób zaginionych i poszukiwanych jako odnaleziona. Prokurator prowadzący śledztwo nie przypomina sobie, aby Monika została wówczas przesłuchana. Prawdopodobnie śledztwo zostało umorzone wcześniej, zanim kobieta została znaleziona, a później nikt już do tego nie wrócił.

Sprawca nie został odnaleziony, jednak każde umorzone śledztwo może zostać wznowione, gdy pojawią się informacje mogące pomóc w rozwiązaniu sprawy. Każdy szczegół może okazać się pomocny i stać się przyczynkiem do ujęcia mordercy. Dlatego: jeśli mieszkaliście w tamtym czasie w Żarkach Letnisku lub okolicy i pamiętacie coś mogącego mieć związek ze sprawą, zgłoście się na policję. Numer telefonu do dyżurnego w Myszkowie (jednostce, która prowadziła dochodzenie) to 47 85 842 55. Zgłosić można się też osobiście do każdego najbliższego komisariatu policji – informacje trafią do odpowiednich śledczych.

– Noemi Rogalewska, reporterka Magazynu Kryminalnego 997

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Sprawca zadał Izie 42 rany kłute i 7 ciętych. Zdjęcie jest ilustracyjne, nie ma związku ze sprawą. Fot. Patricia Srigley z Pixabay
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.