Zmiany miałyby nastąpić również w mianowaniu na kluczowe unijne stanowiska. W tej chwili szefa Komisji Europejskiej proponuje Rada Europejska, a zatwierdza Parlament Europejski. Zgodnie z przegłosowanym raportem ta zasada byłaby odwrócona, tj. szefa Komisji powoływał Parlament Europejski, w efekcie czego przemożny wpływ na obsadzenie tego stanowiska miałyby kraje i siły polityczne dominujące w PE.
Strach przed „polskim hydraulikiem”
Czy zatem Unia Europejska zmienia się w twór zwany przez niektórych „supermocarstwem”, a przez innych zlepkiem landów bez suwerenności i obywatelskiej lojalności wobec własnego państwa?
– Oczywiście nie istnieje pojęcie pełnej suwerenności – mówi w rozmowie z Tygodnikiem TVP prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog i filozof, wykładowca KUL. – Taki status może mieć jedynie Bóg. Wszyscy inni są zależni od jakichś relacji. W definiowaniu suwerenności państw chodzi jednak o to, jakie są ograniczenia w dokonywaniu wyborów i podejmowania decyzji w najważniejszych kwestiach – tłumaczy socjolog. I przyznaje, że ciężko jest rządzić tak różnorodnym organizmem, jakim jest Unia Europejska, rozszerzana co jakiś czas o nowe kraje. Stąd kolejna próba centralizacji władzy. – O trudach rządów tak rozległym tworem wiedzą choćby Stany Zjednoczone, które w przeszłości uporządkowały swoje relacje z poszczególnymi stanami poprzez Konstytucję. W Unii chciano zrobić podobnie, jednak część społeczeństw poczuła się zagrożona i uznała, że to one są podmiotem, decydującym o regułach, jakimi będą się kierować – przypomina prof. Jabłoński.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
W lipcu 2003 r. rzeczywiście zakończono prace na dokumentem, liczącym 278 stron, zastępującym dotychczasowe traktaty i zwanym potocznie unijną konstytucją. W tym przypadku również proponowano podejmowanie decyzji poprzez głosowania większością głosów. Podobnie jak dziś najwięcej zyskać miały Niemcy i Francja.
Okazało się jednak, że Francuzi zbyt obawiają się taniej konkurencji ze strony nowych członków wspólnoty, symbolizowanej przez „polskiego hydraulika” i możliwego rozszerzenia Unii o Turcję, by poprzeć konstytucję. Ku zaskoczeniu polityków. W rezultacie zwolennicy nowych porządków musieli uznać referendalny sprzeciw obywateli Francji i Holandii i odłożyć plany.
Procedury zamiast celów
20 lat później pomysł centralizacji władzy powrócił, choć z wykorzystaniem innych mechanizmów. Prof. Jabłoński nie ma złudzeń: – Bez konstytucji, określającej uprawnienia poszczególnych rządów, próbuje się za pomocą procedur decydować o tym, co ma innych ograniczać – mówi. – Na tym m. in. polega słabość tego systemu. Nie ma zapisów konstytucyjnych, które wskazywałyby nadrzędne cele, a już są procedury, które będzie można wykorzystywać w różny sposób i z różną intencją, w sposób nierzadko zaprzeczający ideałom Unii Europejskiej, która u swego zarania miała być przecież wspólnotą równych podmiotów, gdzie każdy ma prawo nie zgodzić się z proponowanym rozwiązaniem – wskazuje.