Oczywiście Rosja jako spadkobierczyni ZSRR nie zapomina o narzędziach, jakimi byli i są dziennikarze. Nie dalej jak trzy dni temu głośno zrobiło się o Hubercie Seipelu, niemieckim dziennikarzu i pisarzu, autorze biografii (a właściwie peanu na cześć) Władimira Putina. Seipel był uznawany za eksperta ds. Rosji. A tu okazało się, że za swoją działalność, jak donosi „Spiegel”, otrzymywał z Moskwy setki tysięcy euro.
Nie pierwszy raz i nie ostatni niemieckim dziennikarzom było po drodze z wielkim wschodnim partnerem. Od końca lat 50. minionego wieku w Zachodnich Niemczech ukazywało się czasopismo „konkret”, które cieszyło się szczególną popularnością wśród lewicowej młodzieży i postępowej inteligencji. Magazyn był przez lata finansowany przez władze NRD. Jego wydawca Klaus Rainer Röhl był mężem Ulrike Meinhof, jednej z najbardziej znanych lewicowych terrorystek, współzałożycielki Frakcji Czerwonej Armii. Pismo w swych najlepszych latach 70. rozchodziło wśród studentów jak świeże bułeczki. Röhl zrobi potem w Niemczech karierę naukową, dziennikarską i polityczną, działając w liberalnej FDP.
Jeszcze lepiej powiodło się lewicowemu zadymiarzowi z lat 60. i 70., Joschce Fischerowi. Jego zdjęcie z 1973 r., na którym widać, jak bije policjanta, obiegło cały świat. Na początku tego wieku opublikowała je córka Mainhof i Röhla, Bettina Röhl. W Polsce te zdjęcia były przez wiele mediów pokazywane jako dowód na burzliwą, ale nie wstydliwą, a może nawet chwalebną, przeszłość Fischera, który zdążył w Niemczech zostać wicekanclerzem i szefem dyplomacji.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
– Rosyjską penetrację krajów Zachodu widać do dziś. Szczególnej penetracji służb sowieckich i rosyjskich były i wciąż są poddawane Francja oraz Niemcy, ponieważ te państwa chcą uniezależnić się od USA. Cała polityka niemiecka jest ukierunkowana na wyrzuceniu Amerykanów z Europy. Interesy są więc zbieżne – tłumaczy dr Wojnowski, wskazując na podatny grunt, na który trafiają Rosjanie także dziś.
Skuteczne ciosy
– Tym, co zniszczyło Europę w pojęciu tradycyjnym, czyli Europę opartą na prawie rzymskim, greckiej estetyce i chrześcijaństwie, był marksizm. To właśnie wizja świata Marksa i Engelsa, zmodyfikowana przez Lenina, dokonała przewrotu ideologicznego na Starym Kontynencie. Ale jej oddziaływanie na Zachodzie zaczęło się wcześniej niż w czasie rewolty kulturowej w latach 60. W latach 20. we Frankfurcie nad Menem powstał słynny Instytut Badań Społecznych, czyli tzw. Szkoła Frankfurcka, badająca i propagująca myśl marksistowską. Są już dostępne dokumenty, które pokazują wyraźną penetrację służb sowieckich w tym instytucie – zaznacza Michał Wojnowski.
Wprawdzie rewolucji bolszewickiej nie udało się eksportować poza Związek Radziecki, ale na Zachodzie nastąpiła refleksja, że tę ideologię trzeba zmodyfikować, co też nie odbywało się bez przyzwolenia Moskwy. – Wyrosłe w latach 60. ruchy kontrkulturowe były wspierane przez organy bezpieczeństwa ZSRR. Dyskusyjna jest skala tego wsparcia: jedni uważają, że było ono zasadnicze, inni, że marginalne, niezaprzeczalnym jednak faktem jest to, że były one korzystne dla Kraju Rad. Zwłaszcza ruchy pacyfistyczne, które domagały się rozbrojenia NATO, promowały postawy antywojenne, ale co ciekawe tylko wobec Zachodu, nie Związku Sowieckiego. Siłą rzeczy ruchy pokojowe były infiltrowane przez służby specjalne Sowietów tak jak wiele innych instytucji, które wykonywały często podobne zadania jak wspomniane służby – przypomina historyk.
Dr Wojnowski zaznacza też, że marksizm zachodni jest twórczy, dzięki czemu powstają jego kolejne mutacje. – W miejsce robotników stawiane są mniejszości. Herbert Marcuse pisze wprost o „wojujących mniejszościach”. Proletariat robotniczy u kresu epoki przemysłowej został zastąpiony innymi warstwami społecznymi, między innymi mniejszościami etnicznymi, seksualnymi czy migrantami jako permanentnie skonfliktowanymi z rzeczywistością – mówi ekspert.
Nowy marksizm w innych grupach społecznych zaczął upatrywać dźwignię rewolucji, ale, jak podkreśla historyk, dokonał też rzeczy dużo groźniejszej: dopuścił się manipulacji językowej. – Marcuse na nowo określił pojęcie tolerancji. I dziś tak naprawdę dotyczy ona tylko tych poglądów, które są zgodne z linią lewicową – zaznacza Wojnowski.