Kultura

Gorszył i zachwycał. Jego erotyki nazywano pornografią

Na Nowosielskiego znowu spadła krytyka: mówiono, że jego płótna nazbyt łudząco przypominają dzieła Modiglianiego, a w ogóle to tylko „obrazeczki z figurkami”. I choć tę jego „inną duchowość” zaprezentowano na Biennale we Włoszech, w Anglii i Francji, w kompozycjach Nowosielskiego doszukiwano się prowincjonalizmu.

Sztuką zbawiał świat. Mieszał style, kierunki, kolory, linie i kształty. Niezależnie od tego, czy tworzył ikony, czy erotyczne akty, opierał je na konflikcie umysł – życie, podążał za duchem i materią, pięknem i brzydotą. Wystawy jego prac, otwarte w grudniu 2023 roku w Zamku Królewskim w Warszawie i Zachęcie, pokazują artystę zafascynowanego ikonami, cielesnością i abstrakcją.

Ale to nie ikony ani malarstwo figuratywne są jedynymi ważnymi motywami w twórczości artysty. Jerzy Nowosielski uwielbiał przepełnione erotyzmem kobiety, jego sztuka pełna jest niedomówień, wolna i nieokiełznana. Prawdziwa.

Mistrz Kantor

Na twórczość Jerzego Nowosielskiego wpływ wywarła II wojna światowa i decyzje, które podzieliły świat.

Wrzesień 1939 roku. Dla wrażliwego nastolatka początek II wojny światowej i ucieczka przed nazistami z Krakowa, będącego stolicą Generalnego Gubernatorstwa do odległego o ponad 100 km Rymanowa, (stamtąd pochodził jego ojciec), a następnie wyjazd do Lwowa stanowiły ogromne przeżycie. Po miesiącu malarz wrócił co prawda do rodzinnego miasta, gdzie urządził pracownię, wrócił też do malowania, lecz nic nie było już takie samo. Czarę goryczy przelała śmierć na froncie dwóch starszych braci.

Będący typem samotnika, outsiderem trudno nawiązującym przyjaźnie, żyjący w świecie planów, marzeń i idei Nowosielski odstawał od kolegów. Trauma, jakiej doświadczył, dyskusje z dorosłymi i nadopiekuńczy rodzice sprawili, że szybko wydoroślał – zamiast książek dla dzieci pochłaniał dzieła prawosławnych semantyków i filozofów. Już wtedy uwielbiał ikony, cenił współczesną sztukę:

„Nagle wszystkie moje uprzednie wrażenia, wyniesione z oglądania obrazów van Gogha i Utrilla, odżyły we mnie w jakiś jedyny, niepowtarzalny sposób. Było to coś, co umyka opisowi. Po prostu otworzyły mi się oczy na sztukę. To tak, jakbym nie ucząc się, zaczął nagle mówić biegle jakimś nieznanym mi językiem, albo nie umiejąc, rzucony na głęboką wodę, zaczął pływać.”

W 1940 roku Nowosielski, student krakowskiej Kunstgewerbeschule (artystyczna szkoła zawodowa założona przez Niemców w miejsce zamkniętej krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych – przyp. red.) poznał Zofię Gutkowską, kochankę, powiernicę, muzę, ukochaną żonę i modelkę pozującą do pierwszych erotyków.

Powściągliwość i cisza niszczone przez energię, kilka powtarzających się odcieni tej samej barwy i ciemna, wyraźna kreska wystarczyły, by Nowosielski stworzył rozpoznawalny styl, któremu daleko było jednak do hołubionego przez niego Tadeusza Kantora.

Inspirowała Tadeusza Kantora. Miała talent i pecha żyć w czasach, gdy ton sztuce nadawali panowie

Została dostrzeżona już na studiach, ale dokonania Marii Stangret-Kantor nie były tak popularne, jak jej męża.

zobacz więcej
Nowosielski pisał o nim: „Kantor... Kiedyś mu powiedziałem, że lubię malować, a on na to: «Ja też lubię malować, ale teraz są takie czasy, że nie wolno malować». A ja nigdy w życiu nie powiedziałem, że mi czegoś nie wolno. Przynajmniej w sztuce wolno mi wszystko.”

Autor „Dzienników z podróży” nie ograniczał się tylko do malarstwa; wymyślał grające w spektaklach i happeningach „obiekty sztuki”, wierzył, że artyści otwarci na nowe wyzwania stworzą niesamowite prace, potrzebują tylko natchnienia i spokoju. Problem polegał na tym, że o ile inspiracji im nie brakowało, o tyle o ciszy i spokoju mogli jedynie pomarzyć. Wojna trwała i nic nie zapowiadało jej końca.

Sztuka przeciwko władzy

A gdy się skończyła, okazało się, że wygrał ją Stalin. I to on decyduje o nowym porządku świata. Działając według zasady: „Niszcz wrogów ich własnymi rękami, a pod koniec wojny sam pozostań silny”, pokonał Hitlera, a na podbitych ziemiach zaprowadził reżim, podporządkowując mu wszystkie sfery życia. Wymyślił też jedyny słuszny styl i żądał, aby artyści się mu podporządkowali. W zamian oferował udział w wystawach i zamówienia na nowe dzieła. Ci, którzy nie chcieli się na to zgodzić, musieli działać w podziemiu. Na takie rozwiązanie zdecydowali się Tadeusz Kantor i jego uczniowie.

Kantor znał dylematy swoich studentów: z jednej strony kazał im tworzyć sztukę wyzwoloną, z drugiej sztywne zasady socrealizmu narzucały ograniczenia. Postacie kujących żelazo robotników, sportowców czy jeżdżących na traktorach kobiet były kwintesencją nic nie wnoszącego do współczesnej sztuki kierunku, a obietnice wystaw dla gloryfikujących partię artystów i tak szybko się rozmyły.

Kantor wymyślił więc Podziemny Teatr Niezależny, w którym oprócz przedstawień organizowano dyskusje czy wystawy. Nowosielski chętnie uczestniczył w spotkaniach dających mu poczucie wolności, spełnienia i ogromnego spokoju, a gdy na jednej z ekspozycji poznał członków I Grupy Krakowskiej Marię Jaremę i Jonasza Sternę, zaczął marzyć o tworzeniu równie niesamowitej sztuki. Był jeszcze jeden powód, dla którego Nowosielski – jeden z lepszych studentów na roku zachłannie oglądający katalogi z wystaw i uważnie słuchający wykładowców – trafił do Galerii Krzysztofory: Chciał wnieść do malarstwa coś nowego.

W happeningach Kantora uczestniczyli różni twórcy, również Nowosielski świetnie się w nich odnalazł.

„Malarze i performerzy, kompozytorzy i architekci, twórcy teatralni i krytycy artystyczni. Debiutujący jeszcze w latach trzydziestych i urodzeni już po wojnie. Bezkompromisowi awangardziści i tacy, którzy twierdzili, że po drodze bardziej im z dawnymi mistrzami niż z dwudziestowieczną rewolucją. Rozerotyzowani surrealiści i miłośnicy surowej geometrii, kreatorzy abstrakcyjnych światów i bricoleurzy klecący z resztek i szczątków «realności najniższej rangi», cyzelatorzy formy i rozgorączkowani poszukiwacze nowych doznań. Praktykujący katolicy i niewierzący Żydzi, ideowi komuniści i zagubieni prawosławni. Jednym słowem – Grupa Krakowska”.

Kantor dawał im swobodę. Chyba najlepiej wykorzystał ją Nowosielski w aktach będących ucieleśnieniem mistycyzmu, duchowej erotyki, odosobnia, tworzonych na uboczu, zaskakujących i zbyt autentycznych, by przejść obok nich obojętnie. Kobiety o spiczastych piersiach, kwadratowych torsach, umięśnionych łydkach i jędrnych pośladkach wyglądały znajomo, ale to nie kształty, lecz żywe, wyraziste kolory zastanawiały krytyków. Już wtedy Nowosielski gorszył jednych, a zachwycał drugich.

Na otwartej w 1948 roku I Wystawie Sztuki Nowoczesnej pokazano prace Mariana Bogusza, Tadeusza Brzozowskiego, Zbigniewa Dłubaka, Marii Jaremy, Mieczysława Porębskiego, Tadeusza Kantora, Alfreda Lenicy i Jerzego Nowosielskiego. Obrazy, akwarele rysunki i modele przestrzenne zaprezentowano w wypełnionej krzesłami sali. Miały przekonać władzę do nowoczesnej kultury.

„Na zgromadzonych w tej sali modelach przestrzennych pokazano, jak plastyk nowoczesny pojmuje i rozwiązuje elementarne zagadnienia swego artystycznego języka” – pisał Mieczysław Porębski i nieco później dodawał: „(...) ostatni pomysł był chyba taki, żeby zastawić dużą salę krzesłami. Podejrzewam, że tutaj właśnie była jakaś inspiracja surrealistycznymi wystawami – tymi, które oni zabudowywali, zasnuwali jakimiś sznurkami, nićmi...”.



Nadrealizm jednak nie spodobał się władzy. Rewolucyjnego, „zdegradowanego” stylu nie akceptował towarzysz Stalin. Dwa miesiące po otwarciu wernisażu, w trakcie których twórcy oprowadzali widzów po wystawie, miażdżących recenzjach i kilku nieśmiałych próbach zwrócenia na siebie uwagi, wystawę zamknięto. Była niepokojąca i szczera. Przerażająca i dająca nadzieję.

Przeciwnicy nie przewidzieli jedynie tego, że I Wystawa Sztuki Nowoczesnej będzie krokiem milowym w dziedzinie współczesnej kultury, stanie się symbolem mającej wkrótce nastąpić odwilży, choć bojkot ekspozycji nie nastrajał rzecz jasna optymistycznie.

Ale wtedy świat po raz kolejny stanął w miejscu.

Odwilż

5 marca 1953 roku zmarł „wyzwoliciel Polski, Chorąży Pokoju i wolności narodów, Budowniczy Komunizmu w ZSRR, Wódz i Nauczyciel mas pracujących całego świata”, pisała prasa. Mimo euforii, jaka ogarnęła wielu ludzi, szybko zaczęto planować uroczystości żałobne (i nie chodzi tu o Moskwę). Powołany w tym celu w Warszawie Społeczny Komitet Frontu Narodowego czuwał nad przebiegiem uroczystości, a na zorganizowanym dwa dni później pochodzie stawili się wszyscy – od starców po dzieci, a ci, którzy z jakiś względów nie mogli przyjść, słuchali transmisji w radiu. Aby jeszcze bardziej upamiętnić Stalina, zmieniono nazwy miast, powiatów i ulic – Katowice przemianowano na Stalinogród, przy placu Defilad w Warszawie postawiono pomnik Wodza, zaś zbudowany niecały rok wcześniej Pałac Kultury i Nauki, prezent Józefa Stalina dla „drogich towarzyszy partyjnych”, nazwano jego imieniem.

Sowiecki superman pośród jadowitych żmij

Jeśli wielu widzi w Goebbelsie protoplastę współczesnego PR-owca, równie dobrze można uznać Stalina za ucieleśnienie „mądrego psychopaty”, który zajmuje dziś kierownicze stanowiska w korporacjach.

zobacz więcej
Jednak największym prezentem od wodza ludzkości była odwilż. W 1956 roku po przemówieniu Nikity Chruszczowa na XX zjeździe KPZR uwolniono wielu więźniów politycznych, pozostałym skrócono wyroki, przywrócono częściową wolność słowa. Zmiany nastąpiły też w życiu kulturalnym – zaczęto drukować zakazane dotąd książki, malarze i rzeźbiarze nie musieli już tak rygorystycznie przestrzegać socrealistycznego kanonu. Przewodniczący partii uczestniczyli w wystawach, ale większość prac wciąż poddawano cenzurze. Aby nie popaść w zapomnienie twórcy eksperymentowali z kolorami, choć pozostawali wierni socrealizmowi.

Jerzy Nowosielski zachłysnął się tą namiastką swobody. Każda postać, obwiedziona konturami, była osobna, niezależna, stanowiła przeciwwagę dla szerokiego, bezkresnego tła. Niewielkie domy, samochody i pozbawione oczodołów kobiety zapełniały magiczne, ograniczone do krystalicznie czystych kolorów i otwartych przestrzeni obrazy.

Nowosielski pozostał twórcą osobnym, nawet pozbawione gracji, masywne pływaczki, gimnastyczki, koszykarki o przygnębionych twarzach wyłaniające się z kłębowiska ciał, zaskoczone swoimi kształtami pasującymi do promującego sport i literaturę stalinizmu, nie zawsze odpowiadały stylistyce. Malarz szukał inspiracji w popularnych wówczas tekstach:

„Nowa rasa, zwróć pan uwagę... Wszystko to jakieś piersiaste, takie ciotki, a przecież to jeszcze dziewczynki. Łydki... jakie łydki! Tu, ojczulku nie ma cienia liryki i lutni, tu wszystko proste jak w inkubatorze. – Bo też każda młoda klasa społeczna, dążąca do zwycięstwa powinna wystawiać zastępy takich właśnie dziewcząt... Mają rodzić często i burzliwie, dzieci muszą być żarłoczne i rumiane, matki zaś potężne i płodne”.

Oliwkowa karnacja kobiet w obrazach Nowosielskiego z lat 50. była zapowiedzią zmieniającego się stylu. Malarz niezbyt nacieszył się „trójkątnymi” kompozycjami pełnymi kobiet o śmiałym spojrzeniu, wąskich biodrach, unoszącymi do góry dłońmi i prostymi nogami. Coraz bardziej zajmowały go zmysłowe akty i świeckie ikony.

Jego erotyki były odrzucane przez władze, nazywano je pornografią. Tymczasem artysta dawał w nich upust swoim lękom, śmierci i przerażeniu. Sadyzm i okrucieństwo – dwa powtarzające się tematy będące echem II wojny światowej i oglądanych przez malarza nagich rozstrzelanych ciał zszokowały widzów, którzy w 2001 roku w galerii Andrzeja Starmacha po raz pierwszy obcowali z kompozycjami.

Sacrum i profanum

Zaproszenie na „wystawę ośmiu” trafiło do Nowosielskiego, gdy zafascynował go realizm. Niewielkie domy, samochody i pozbawione oczodołów kobiety zapełniały magiczne, ograniczone do krystalicznie czystych kolorów i otwartych przestrzeni obrazy.

Na Nowosielskiego znowu spadła krytyka: dostało się mu za to, że jego płótna nazbyt łudząco przypominają dzieła Modiglianiego, a w ogóle to tylko „obrazeczki z figurkami”. I choć tę jego „inną duchowość” zaprezentowano na Biennale we Włoszech, w Anglii i Francji, w kompozycjach Nowosielskiego doszukiwano się prowincjonalizmu. Tymczasem wymykające się ówczesnym normom dzieła były nieokiełznanymi alegoriami i znakami. Ludzie lgnęli do niego, choć nie rozumieli sztuki, jaką tworzył.

Na Wydziale Tkanin Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych w Łodzi malarz miał status gwiazdy, a posada w Państwowej Dyrekcji Teatrów Lalek zapewniała mu byt. Nie na długo. Po trzech latach władze uczelni nie zgodziły się na kontynuowanie przez niego zajęć, przeszkodą okazał się być brak dyplomu i mierne, ponoć, efekty w nauczaniu. Mając niewielki wybór, Nowosielski znów przeniósł się do Krakowa, objął katedrę malarstwa, w której z krótkimi przerwami wykładał przez kilkadziesiąt lat.
W wolnych chwilach stawał przed sztalugami, a wyniesione na wyższy poziom świadomości intrygujące płótna, w których rozebrane, uwodzicielskie kobiety grały rolę świętych, a święci przypominali starożytnych mędrców w ciasno opinających ciała chitonach równie zaskakujących jak malutkie głowy, usta i pozbawione źrenic oczy. Przypominające współczesne ikony obrazy stawały się dziełami na pograniczu sacrum i profanum – artysta nigdy z nich nie zrezygnował, wielokrotnie powracał do tego tematu. Pasowe kompozycje zabudowane masywami górskimi, eleganckimi gmachami i pokładami statków, pusty, „trudny do oswojenia” środek płótna świadomie nawiązywał do ikon.

Dwadzieścia lat później malarz wymyślił inne rozwiązanie – w pozbawionym postaci centrum obrazu umieszczał nie mieszczącą się w kadrze skuloną kobietę, a tworzone w ten sposób pełne zawiłej symboliki „monografie” intrygowały głęboko zakodowaną w kompozycjach sferą marzeń. Zauważał:

„Malarstwo (…) jest czynnością rewolucyjną. Jest to coś, co permanentnie rewolucjonizuje naszą świadomość. Jest anarchiczne, destrukcyjne, społecznie demobilizujące. (…) Gdyby społeczeństwo rzeczywiście zdawało sobie sprawę z tego, czym malarstwo jest naprawdę, zakazałoby malarstwa”.

Nowosielski sakralizował ciało. Unikał pustki i przesady, a wypełnione figurami krańce obrazów świadomie nawiązywały do ikon. Po raz pierwszy zobaczył je, mając 12 lat. Statyczni, niknący w krajobrazie święci tak mu się spodobali, że postanowił tworzyć podobne dzieła. Płaska plama barwna wyraźnie oddzielona grubymi czarnymi konturami pozostała z nim na zawsze, podobnie jak przewiercające na wylot spojrzenie zapraszające do medytacji. Po obejrzeniu wystawy we Lwowie Jerzy Nowosielski oznajmił bez ogródek: „Pierwszy raz spotkałem się z wielką sztuką w takim stężeniu i w takiej ilości. Wrażenie było tak silne, że tego spotkania nigdy nie zapomnę. Patrząc odczuwałem po prostu ból fizyczny... Nie byłem w stanie przejść z jednej sali do drugiej”.

Siła nowoczesności i inne problemy

Lata 60. zdominowały obchody 1000-lecia chrztu Polski obchodzone przez Kościół i 1000-lecia państwa polskiego, organizowanego przez władze. Na początku 1968 roku zaś nie mówiło się o niczym innym, jak o zdjętych z afisza „Dziadach”. Na ulice Warszawy wylegli studenci, aktorzy i spragnieni wolnej, niezawisłej sztuki admiratorzy kultury wysokiej. Wpisało się to w wielopłaszczyznowy kryzys polityczny, znany pod nazwą Marzec '68.

Wsie nie były gotowe na Jerzego Nowosielskiego

Dla katolików był zbyt prawosławny, dla prawosławnych zbyt katolicki i nowoczesny.

zobacz więcej
Gdy w Warszawie trwały zamieszki, Jerzy Nowosielski pracował nad serią obrazów inspirowanych niedokończoną nigdy powieścią Tadeusza Różewicza „Ocalony” (potem autor przekazał notatki dramaturgowi Helmutowi Kajzarowi). Obrazy miały być scenografią do sztuki o tym samym tytule, jednak i jej nigdy nie zrealizowano. Każdy motyw stanowił dla malarza symbol, metafizyczny klucz do równoległe istniejących światów. Ważniejsze od doskonałego odwzorowania anatomii były emocje, a „Villa dei Misteri” – temat zaczerpnięty z rezydencji w Pompejach ukazujący inicjację seksualną – oznaczał metafizyczną podróż przez życie i śmierć. Bohaterka obrazu tylko raz spogląda na widza, lecz głęboko osadzone na nosie okulary uniemożliwiają zwrócenie uwagi na otaczający świat. Przechodząc przez labirynt, obcuje z trudnymi, dziwnymi rzeczami, zniszczona przez energię tańczących na wietrze włosów cisza rozprasza mrok i daje nadzieję.

„Obraz jest swoistą pułapką. Nie wiemy, czy jesteśmy na zewnątrz, czy już wewnątrz willi. Widzimy różne postaci, które się przed nami odsłaniają. Tak naprawdę nie wiemy, czy jesteśmy zaproszeni do tej wili, uczestniczymy w codziennych rutynowych działaniach, czy tylko podglądamy to, co jest ukazane naszym oczom”– przyznała w emitowanym przez Telewizję Polską programie Anna Budzałek z Muzeum Narodowego w Krakowie.

Wokół obrazów Nowosielskiego powstały niedomówienia, niektórzy nazywali artystę heretykiem niszczącym sacrum i profanum na rzecz surrealistycznych płócien prowadzących do „rejonów świadomości, które normalnie pozostają zakryte”.

Zakazana w ikonostasach zoografia ciągle czymś zaskakuje: „(…) Ta »tajemnica« łączy się z szeregiem aktów kobiecych w łazienkach, na stadionach, lotniskach, wnętrzach domów i samochodów, aktów powielanych w zwierciadłach, lusterkach, szkłach okularów. Ta część malarstwa Nowosielskiego zbliża się do teatru (…). Jego kobiety mają »agresywne« usta i piersi, w ostatnich czarnych obrazach smażą się w ogniu i smole. Jest w tym wszystkim jakieś bolesne doświadczenie dziecka, dla którego płeć łączyła się z wyobrażeniem grzechu i kary, bólu i ognia piekielnego. Równocześnie przez akt, ciało dąży N. do zbawienia współczesnego malarstwa (szczególnie tego »awangardowego«).”

Podobne uczucia co „Willa misteriów” wzbudza „Plaża wewnętrzna”. Pokój z siedzącą w nim kobietą wiruje od barw, zamknięta poza kontrastuje z otwartymi na oścież drzwiami, wiszącym na ścianie obrazem i najważniejszym elementem płótna lustrem na podłodze. Artysta odsyła widza do sfery marzeń, a wrażenie głębi potęguje umieszczone w nietypowym miejscu zwierciadło. Mistyfikacja i zagadki ścierając się ze sobą zapraszają do niedookreślonego malarstwa.

Doceniony

W czasie, gdy powstał inspirowany rzymskim świętem cykl Nowosielskiego, w Polsce znowu sporo się działo. Na urzędzie pierwszego sekretarza KC PZPR zasiadł Edward Gierek. Kreujący się na światłego człowieka, znającego zasady savoir-vivre'u wyprosił na Zachodzie pożyczki i sprowadził do Polski wiele niedostępnych dotąd towarów. Reformy Gierka objęły też kulturę: w telewizji pokazywano zakazane dotąd programy, opublikowano resztę zakazanych w stalinizmie książek, otwarto nowe wystawy, a te oglądane przez publiczność z rosnącym zainteresowaniem przedłużono.

Tego przywileju dostąpił też Nowosielski. Pokazał wówczas mnóstwo obrazów, nakręcono o nim film, a indywidualną wystawę w galerii Krzysztofory, w której wieki temu wystawiał jako student, uznano za najważniejsze kulturalne wydarzenie 1972 roku. Artysta nie narzekał na brak wyróżnień, otrzymana z rąk Ministra Kultury nagroda I stopnia, Złoty Krzyż Zasługi i przyznany później tytuł profesora nadzwyczajnego świadczyły o jego talencie, determinacji i woli walki. Honorowała go Poczta Polska, wyemitowany znaczek z „Wiolonczelistą” sprawił, że o malarzu zrobiło się głośno.
Nowosielski z radością brał udział w wystawach, wielokrotnie pokazywane w Zachęcie obrazy przyciągały tłumy, nie mniejszy sukces odniosła zorganizowana w Sukiennicach wystawa „Widzieć i rozumieć”, gdzie obrazy artysty pokazano tuż obok kompozycji Brzozowskiego, Kantora, Stanisława Fijałkowskiego i Ryszarda Winiarskiego, a liczne nagrody i wyróżnienia potwierdzały jego niezagrożoną niczym pozycję.

„Świeckie” ikony biły na głowę namalowane przed laty obrazy, a ukazywane od tyłu kobiety na zawsze wpisały się do kanonu współczesnej kultury. Już nikomu nie musiał udowadniać, że jest mistrzem tej samej klasy co Amadeo Modigliani.

Chętnie eksperymentował, a ciemne, dzielące na równe płaszczyzny linie Nowosielski zastąpił smolistą czernią. Jasne, wywodzące się z czerni i czerwieni linie syntetycznie rozświetlone, nałożone na wykadrowane postacie kreski to najpóźniejszy styl malarza. Pochodzące z mroku i zaświatów kolory uzupełniające symetryczne kreski, lśniące, ekstatyczne barwy porównywane do znajdowanych w Azji rubinów nadawały postaciom zmęczony wygląd. Żywe porywające do tańca barwy są osobnym bytem, karmią się emocjami i przeciwstawnymi symbolami. Utożsamiają z odwiecznymi prawdami, mitami i marzeniami.

Przypominające obraz po zmartwychwstaniu spalone od słońca ciała zasługiwały na osobną kontemplację. Przepełnione smutkiem ograniczone do symboli płótna są osobistą wizją malarza, w której wzajemnie przenikająca się rzeczywistość i sny dawały złudzenie panowania nad życiem i śmiercią. A co o tych dziełach twierdził artysta?

„(...) ja w moim działaniu artystycznym, a przynajmniej w moich intencjach, odbywam drogę odwrotną, to zn. najbardziej infernalne elementy Erosa staram się przenosić, przywracać ich sens metafizyczny, duchowo pozytywny”.

Całe życie

W 2023 roku z okazji 100. rocznicy urodzin malarza w Warszawie, Krakowie, Supraślu i Łodzi otwarto wiele niezwykłych wystaw, w ramach których pokazano kilkadziesiąt wybitnych pochodzących z różnych okresów twórczości dzieł. Część z nich w warszawskiej Kordegardzie – do końca czerwca 2023 roku zbiory galerii zasiliło kilka niezapomnianych aktów. Pokazano m. in. „Gimnastyczki” i „Akrobatki”, koneserom martwych natur przypadły do gustu prace inspirowane obrazami Tadeusza Kantora, a miejskie pejzaże dopełniły wyglądu wystawy.

Nieco inaczej twórczość Nowosielskiego ukazano w Muzeum Narodowym w Krakowie. Podzielona na trzy części wystawa skupiła się na krajobrazach, cielesności, zapomnianych i pomijanych abstrakcjach, ale za najciekawszą uchodził fragment poświęcony ikonom. Zakotwiczone w duchowości, częściowo pochodzące z muzealnej kolekcji, częściowo z Pałacu Biskupa Erazma Ciołka prace zaskakują symetrią, brakiem światłocienia, perspektywy i tylko na pozór nie pasują do abstrakcyjnego, wyobcowanego otoczenia.

Od 5 grudnia 2023 roku w Zamku Królewskim w Warszawie można obejrzeć zaskakujące dzieła Nowosielskiego zestawione z pracami innych artystów.

Sfery sacrum i profanum przenikały się, oddziaływały i dowodziły, że jedynie poprzez emocje możliwe jest odczytanie jego symbolicznej, metafizycznej sztuki. Zaklęte w bezruchu postacie żyły własnym życiem, nieruchome, natchnione spojrzenie, płaskie linie i duże oddzielone czarnymi kreskami przestrzenie świadczyły o „niebiańskim” malarstwie, w którym bohaterowie dzielili się z widzem przemyśleniami na temat eschatologii. Wyrażali strach, który od dawna towarzyszył Nowosielskiemu, uosabiali cnoty i myśli malarza. Byli alter ego malarza, który dla sztuki poświęcił całe życie.

–Małgorzata Giermaz
        ODWIEDŹ I POLUB NAS      
Autorka jest absolwentką historii sztuki

Wykorzystane w teście cytaty pochodzą z prac:

Jan Gondowicz, „Nowosielski”, Warszawa 2006
Jarosław Suchan, „Dlaczego Grupa Krakowska?” [w:] „Grupa Krakowska”, Kraków 1998
Klaudiusz Święcicki, „W kręgu II Grupy Krakowskiej: środowisko radykalnej awangardy plastycznej wobec zmian społeczno-politycznych w Polsce w latach 1945-1958”, [w:] „Historia Slavorum Occidentis” 1(4), 89-110, Toruń 2013
https://vod.tvp.pl/programy,88/ktoredy-po-sztuke-odcinki,274079/odcinek-102,S01E102,329119, [dostęp: 12.12.2023)


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Wystawę prac Jerzego Nowosielskiego w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki można oglądać do 4 lutego 2024 roku;
Wystawa „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni” w Zamku Królewskim w Warszawie dostępna do 3 marca 2024 roku.
SDP 2023
Zdjęcie główne: Rok 1993. Wystawa prac Jerzego Nowosielskiego w galerii sztuki Zachęta. Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.