Historia

Strzelali z bliska, grzebali ludzi żywcem, główki dzieci rozbijali o drzewa. Tajemnica „Pomorskiego Katynia”

Prokuratorzy gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej od 2011 roku próbują ustalić okoliczności mordu dokonanego blisko 80 lat temu przez Niemców na Pomorzu Gdańskim. W lasach piaśnickich, opodal Wejherowa, zginęło od 12 do 14 tysięcy osób. Ich tożsamość – w większości – do dzisiaj nie jest znana.

Egzekucje w pobliżu Piaśnicy, nazywanej też Pomorskim Katyniem albo Kaszubską Golgotą, rozpoczęły się pod koniec października 1939 roku. Poprzedziły je masowe aresztowania Polaków. Na terenie byłego Wolnego Miasta Gdańska zaczęły się one już 1 września wraz z wybuchem II wojny światowej. Podobną akcję Niemcy przeprowadzili w Gdyni, po zdobyciu miasta 14 września, a także w innych miejscowościach Kaszub i Kociewia, zwłaszcza w Pucku i Wejherowie.

Ludzi zatrzymywano na podstawie list proskrypcyjnych, które Niemcy zaczęli tworzyć wiele lat przed wybuchem wojny. Wpisywali na nie nazwiska osób – oględnie mówiąc – niesprzyjających niemieckiej władzy.

Ponieważ jednak głównym celem Intelligenzaktion (Akcja Inteligencja) było zniszczenie polskich elit społecznych i politycznych, aresztowania dotknęły głównie przedstawicieli inteligencji, duchowieństwa, ziemiaństwa, urzędników i wojskowych, kupców i przedsiębiorców oraz działaczy organizacji politycznych, religijnych, społecznych, kulturalnych, oświatowych czy sportowych.

– Niemcy chcieli się pozbyć osób, które mogły stać się inicjatorami sprzeciwu wobec okupanta – tłumaczy dr Monika Tomkiewicz, historyk z gdańskiego oddziału IPN.
Mieszkańcy Gdyni aresztowani przez Niemców w pierwszych dniach okupacji.Fot. Wikimedia
Zgodnie z rasistowskim stereotypem Polaka rozpowszechnionym w III Rzeszy, świadomość narodową miała mieć wyłącznie polska inteligencja, natomiast ludowi, zajętemu troską o codzienny byt, los państwa był obojętny.

Odwet na sąsiadach

Aresztowanych najpierw rozlokowano w więzieniach. Jedno z największych znajdowało się w Wejherowie, gdzie trafiło kilka tysięcy osób zwiezionych z różnych miejscowości Pomorza.

Niemcy napisali na mogile: „Tu leży polska mniejszość narodowa”. Zabili z zemsty pomorskich kolejarzy wraz z rodzinami

Sam Hitler decydował, jak opanować polskie mosty na Wiśle. Niemcy wysłali więc do Tczewa pociąg pancerny, piechotę i lotnictwo. Tu 1 września 1939 roku padły pierwsze strzały.

zobacz więcej
Warto też przypomnieć, że już 2 września 1939 roku powstał obóz Stutthof w Sztutowie, który był pierwszym obozem koncentracyjnym założonym przez Niemców na ziemiach państwa polskiego, a jego pierwszymi więźniami byli Polacy z Pomorza. Wykonawcami planu, który miał doprowadzić do wymazania wszelkich śladów polskości z tego regionu byli żołnierze Wehrmachtu, funkcjonariusze i urzędnicy III Rzeszy, ale także część cywilów, którzy licznie wstępowali w szeregi tzw. Selbstschutzu – paramilitarnej formacji o charakterze policyjnej, utworzonej na okupowanych ziemiach polskich. W wrześniu 1939 roku na Pomorzu liczyła ona około 8 tysięcy funkcjonariuszy, a w listopadzie tego samego roku – już ponad 38 tysięcy.

Członkowie Selbstschutzu byli dla Polaków szczególnie niebezpieczni – jako sąsiedzi doskonale znali lokalne stosunki i uwarunkowania. Brali udział w brutalnych aresztowaniach i egzekucjach, często korzystając z okazji do wyrównania przedwojennych porachunków. Zagarniali też mienie należące do aresztowanych i mordowanych Polaków.

Do takich zachowań zachęcał ich zwłaszcza gdański gauleiter NSDAP Albert Forster, wykonawca woli Adolfa Hitlera na Pomorzu.

Rozkaz: „Sprzątnąć polską inteligencję”

Ludobójstwo w lasach piaśnickich (obszar o powierzchni około 250 hektarów położony w odległości 10 kilometrów od Wejherowa) prawdopodobnie zaczęło się pod koniec października 1939 roku, choć wśród historyków zgodności co do daty pierwszej egzekucji nie ma.

Zbiegło się to z momentem likwidacji administracji wojskowej na okupowanych obszarach Pomorza i utworzenia Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie. Masowe mordy poprzedziła narada, podczas której dowódca tzw. Einsatzkommando 16 i szef gestapo w Gdańsku Rudolf Tröger przekazał oficerom SD i Sipo polecenie Reichsführer-SS Hansa Himmlera, aby „sprzątnąć polską inteligencję”.

Z zeznań świadków i – pośrednio - z dokumentów wynika, że w Piaśnicy prawdopodobnie zginęli także Polacy przywiezieni pociągami z terenów III Rzeszy oraz Niemcy i Czesi.
Członkowie Selbstschutzu kopią groby dla polskich skazańców. Zdjęcie wykonał Waldemar Engler, volksdeutscher z Wejherowa, a zarazem członek SS (w cywilu fotograf). Odbitki zdjęć, które wykonał w Piaśnicy, zostały wykradzione przez jego polskich pracowników. Fot. Wikimedia
Do pociągu relacji Lębork-Gdańsk doczepiano dwa-trzy wagony specjalne wypełnione mężczyznami, kobietami i dziećmi przeznaczonymi na stracenie. Odczepiano je na stacji w Wejherowie. „Wagony z tymi ludźmi przetaczano następnie na bocznicę, gdzie czekały autobusy i ciężarówki, do których ich brutalnie wypchano, rozdzielając rodziny. Płacz matek, zrozpaczonych wydzieraniem im dzieci, rozlegał się na przyległych ulicach. Pozwalano im zatrzymać tylko niemowlęta. Wywożono ich do Piaśnicy, skąd po kilku godzinach wracały puste pojazdy” – pisze w swojej książce Barbara Bojarska.

Specjalny pluton egzekucyjny

Feliks Kreft, telegrafista na stacji kolejowej w Wejherowie zeznał po wojnie, że między końcem października 1939 roku a kwietniem 1940 roku do Wejherowa przybywało osiem wagonów specjalnych tygodniowo. Z kolei dróżnik z szosy Wejherowo-Krokowa każdego dnia obserwował konwoje wjeżdżające do lasu. Liczyły do 12 samochodów. Autobusom lub krytym ciężarówkom ze skazańcami towarzyszyły motocykle i samochody osobowe przewożące eskortę oraz członków plutonu egzekucyjnego. Należeli do niego członkowie specjalnej jednostki, oddziału wartowniczo-szturmowego SS Wachsturmbann „Eimann”. Ich dowódcą był Kurt Eimann.

Zaremba do Zychowicza i Ziemkiewicza: Musicie się bardziej starać, panowie rewizjoniści

O perspektywie walki Polski u boku swastyki myślę ze wstydem.

zobacz więcej
– Początkowo w egzekucjach brali udział SS-mani z Gdańska, ale oni nie chcieli tego robić, uważając, że to jest zbyt obciążające psychicznie – tłumaczy Tomkiewicz.

Przed egzekucją przygotowywano w lesie doły, w których mieli być pochowani rozstrzelani. Na początku kopali je członkowie Selbstschutz oraz zwerbowani niemieccy rolnicy z okolic Piaśnicy. Od listopada pracowała tu 40-osobowa grupa Polaków, więźniów obozu dla internowanych w gdańskim Nowym Porcie. Po dwóch tygodniach samochód ciężarowy, który odwoził ich do pracy, przywiózł do obozu same ubrania. Najprawdopodobniej polscy więźniowie zginęli w Piaśnicy.

150 rozstrzelanych dziennie

Na miejscu egzekucji skazańców zmuszano, aby rozebrali się do bielizny. Potem ustawiano ich na skraju dołów (czasem kazano im uklęknąć) i rozstrzeliwano z karabinów maszynowych bądź zabijano strzałem w tył głowy.

„Do ofiar strzelano z bliskiej odległości, nakazując stawać nad wykopanym grobem. Nie dobitych zasypywano ziemią, dzieci rozbijano o drzewa” – pisze w oparciu o relacje świadków Bojarska. Zdarzały się przypadki grzebania rannych żywcem.

Egzekucje odbywały się zarówno w dzień, jak i w nocy. Elżbieta Grot, szefowa działu naukowego Muzeum Stutthof, która od lat zajmuje się zbrodnią w lasach piaśnickich ocenia, że w ciągu jednego dnia esesmani byli w stanie rozstrzelać około 150 osób. Przed zbrodnią zazwyczaj dostawali alkohol.

Kiedy było już po wszystkim, samochody odwoziły do Wejherowa ubrania zamordowanych.
Obchody 70. rocznicy zbrodni w lasach piaśnickich. Fot. PAP/Adam Warżawa
Akcję eksterminacyjną polskich więźniów politycznych zakończono w pierwszej dekadzie grudnia 1939 roku, ale egzekucje trwały do wiosny 1940 roku. W tym czasie mordowane były głównie osoby przywiezione z terenów III Rzeszy. Niemcy dokładali starań, aby zbrodnie w Piaśnicy nie wyszły na jaw. Rodziny ofiar informowano, że ich bliscy wyjechali do Generalnego Gubernatorstwa albo że władze niemieckie nic nie wiedzą o ich losie.

Polska u boku Hitlera rusza na Sowietów. Co by było, gdyby…

Namiestnikiem Adolfa Hitlera w Polsce zostaje Władysław Studnicki, zwolennik sojuszu z Niemcami. Powołuje dwie dywizje Waffen-SS, aby na nich oprzeć obronę kraju...

zobacz więcej
Teren lasów wokół Piaśnicy był otoczony licznymi posterunkami policji, a okolicznym mieszkańcom pod groźbą kary śmierci zabraniano tam wchodzić. Jednak ci, którzy złamali zakaz, znajdowali przedmioty – fotografie, dokumenty, części ubrań – które mogły należeć do zamordowanych. Później, gdy już można było wchodzić do lasu, zbierający grzyby znajdowali, jak pisze Bojarska, „szczątki ludzkich ciał, wyciągnięte z grobów najpewniej przez lisy i bezpańskie psy”.

Zacieranie śladów

Latem i jesienią 1944 roku Niemcy zaczęli zacierać ślady zbrodni. Z obozu koncentracyjnego Stutthof sprowadzili 36 więźniów, którzy rozkopywali masowe groby, wydobywali szczątki i palili je w leśnych paleniskach. Trwało to kilka tygodni. Następnie więźniów rozstrzelano, a ich ciała także spalono. Szczątki ukryto w lesie.

To dlatego tak trudno ustalić dokładną liczbę osób, które zostały zamordowane w Piaśnicy. Nie wspominając już o tym, że brakuje dokumentów.


Pierwsze śledztwo, wraz z badaniem zbiorowych grobów oraz ekshumacjami, wszczęto w 1946 roku. Natrafiono wtedy na 26 mogił. Udało się zidentyfikować kilkaset ofiar. – Liczbę ofiar pochodzących z samego Wybrzeża Gdańskiego szacuje się na około dwa tysiące. W wyniku żmudnych poszukiwań w polskich archiwach zdołano ustalić nazwiska 852 osób, mężczyzn i kobiet oraz niepełnoletnich – mówi Elżbieta Grot.

Źródło: Muzeum Piaśnickie w Wejherowie
Anonimowi pozostają natomiast likwidowani w ramach akcji eutanazyjnej pacjenci szpitali psychiatrycznych oraz Polacy przywiezieni z głębi Niemiec, podobnie Niemcy i Czesi.

Śledztwo w toku

Większość oprawców z Piaśnicy pozostała bezkarna. Członkowie Selbstschutzu przed końcem wojny opuścili Pomorze Gdańskie, uciekając do Niemiec. Ich dowódca Ludolf von Alvensleben zbiegł do Argentyny, gdzie w 1970 roku zmarł jako szanowany obywatel.

Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę...

Premier Pál Teleki uważał, że Żydzi są wrogami narodu węgierskiego i zmierzają do jego „judaizacji”. Ale we wrześniu 1939 roku nie zamierzał iść ramię w ramię z Adolfem Hitlerem - odmówił wsparcia agresji III Rzeszy na Polskę.

zobacz więcej
Albert Forster usiłował ukryć się na Zachodzie, ale zatrzymany przez Anglików jako zbrodniarz wojenny, został przekazany Polsce, gdzie skazano go na karę śmierci.

Kurt Eimann podczas procesu w Hanowerze przyznał się do zamordowania 1200 pacjentów zakładów psychiatrycznych, za co został skazany na cztery lata więzienia. Odsiedział dwa.

Chcąc odnaleźć pozostałych winnych, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku w kwietniu 1967 roku wszczęła kolejne śledztwo. Po zgromadzeniu szeregu dowodów i wyjaśnieniu części okoliczności zbrodni, w 1975 roku dochodzenie zostało zawieszone. Uznano, że nie ma możliwości dotarcia do świadków mieszkających za „żelazną kurtyną”.

Dopiero we wrześniu 2011 roku postępowanie na nowo podjął gdański oddział IPN. Ciągle trwa weryfikacja tożsamości ofiar, a ich imienna lista liczy obecnie około tysiąca nazwisk.

– Adam Cissowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Intelligenzaktion
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.