Został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Po wyjściu na wolność nie zrezygnował jednak z działalności opozycyjnej. W swoje pracowni plastycznej m.in. drukował bibułę i ulotki, projektował znaczki Solidarności, winiety do różnych gazetek podziemnych, wypisywał transparenty, organizował pomoc rodzinom represjonowanych. Internowany został dopiero we wrześniu 1982 r. Najpierw przetrzymywany był w Nysie, potem jako ekstrema Solidarności w Strzelinie, a następnie w Grodkowie. Na wolność wyszedł w grudniu 1982 r.
Kiedy podczas spotkań z młodzieżą szkolną jest pytany o to czy grożono mu bronią opowiada o swoim aresztowaniu z 1983 r. – Pojechałem do teściów do Wrocławia z bibułą. Okazało się, że w tej samej kamienicy w której mieszkali teściowie ukrywał się Józef Pinior (działacz wrocławskiej Solidarności – przyp. red.). Nie miałem o tym pojęcia, ale ubecy myśleli jednak, że to do niego przyjechałem. Kiedy szedłem od teściów na dworzec czułem, że ktoś mnie obserwuje. Jednak z autobusu wyciągnęli mnie dopiero w Środzie Śląskiej. W plecaku, który miałem przy sobie znaleźli tylko ziemniaki i fuksje, którą miałem posadzić na działce. Nie mogli uwierzyć. Kroili ziemniaki, bo widocznie myśleli, że coś jest ukryte w środku. To przy okazji tego zatrzymania i całodziennego klasycznego przesłuchania jeden z ubeków przyparł mnie do ściany i groził, że mnie utopi w fosie. Drugi wziął pistolet, wcisnął mi go w brzuch i straszył, że mnie rozwali. Na tym przesłuchaniu bito mnie tak, że straciłem zęby, miałem zmaltretowany brzuch. Sądzę, że moje dzisiejsze problemy zdrowotne, to efekt doświadczeń z tamtych lat.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Rewizje w tornistrach dzieci
– Po 13 grudnia jedną z represji były tzw. działania specjalne (nękające) – zwraca uwagę dr Majchrzak. I przytacza historię Zygmunta Listkiewicza, aktora Teatru Nowego w Warszawie. – Do jego żony zadzwoniła funkcjonariuszka z informacją, że musi się on zgłosić do przychodni wenerologicznej, bo wskazała na niego kobieta chora na kiłę.
Alfed Bondos opowiadał, że w czasie kiedy on się ukrywał jego bliscy wiele przeszli. – Ciągle były rewizje w domu. Przedwcześnie żonie szron zabielił włosy. Dzieci śledzono, zaglądali im do tornistrów kiedy szły do szkoły – opowiadał działacz świdnickiej Solidarności.
– Nawet widzenia były okazją, żeby przysporzyć cierpień naszym rodzinom. Z żoną i dziećmi po raz pierwszy mogłem się zobaczyć dopiero po wyroku. Przyjechali z Bydgoszczy najpierw do Inowrocławia, potem do Potulic. Zasada była taka, że trzeba było stawić się na miejscu przed godz. 8, bo inaczej nie było szansy na widzenie. Żona z małymi dziećmi na widzenia czekała aż do 13. Bez powodu, to miało być takie dodatkowe cierpienie dla naszych rodzin – wspomina Jan Raczycki, który dziś kieruje Stowarzyszeniem Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”. – Jak zabierali mnie z domu syn miał pięć lat, córka dwa i pół roku. Kiedy wróciłem po roku, to córka mnie nie poznawała, początkowo nawet się mnie bała. To były bardzo trudne momenty.
– Agnieszka Niewińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
W środę 31 sierpnia 2022 na antenie TVP Historia i TVP Historia 2 o godz. 18 odbędzie się premiera dokumentu „Sierpień 82” w reżyserii Waldemara Wiśniewskiego i Grzegorza Majchrzaka.