Polscy chłopi zastąpili podłaźniczkę choinką dopiero w okresie międzywojennym. Podłaźniczka utrzymała się tak długo, bo jej symbolika idealnie pasowała do Bożego Narodzenia. Drzewko iglaste symbolizuje życie, które się zawsze odradza – igły są zawsze zielone i nie opadają jesienią. Odradzające się życie to Chrystus i do Niego nawiązywała chrześcijańska już podłaźniczka i jej następczyni, choinka.
Sama choinka, mimo że źródła historyczne widzą ją po raz pierwszy w Alzacji w XVI wieku, pełniła już rolę Drzewa Życia w średniowiecznych misteriach – z uwagi na symbolikę swego koloru i na legendę, że Krzyż Święty zrobiono właśnie z tego drzewa, czyli Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego. Biblijne konotacje trwały przez wieki, bo jabłka z choinek, zastąpione później bombkami, wyraźnie do tego drzewa nawiązują.
Choinka, lansowana wśród ewangelików przez Marcina Lutra, przeniknęła z Niemiec dość późno. We Francji po raz pierwszy udekorowała nią Wersal Maria Leszczyńska, żona Ludwika XV, która mieszkała kilkanaście lat w Alzacji. Ale na wejście do szerszego użytku musiała choinka tam poczekać – jak wszędzie w Europie, poza Niemcami – do XIX wieku. W Anglii pojawiła się na dworze królowej Wiktorii za sprawą męża, księcia sasko-koburskiego Alberta.
Hierarchowie Kościoła początkowo sarkali na pogańskie – pomimo biblijnych legend – podglebie nowej tradycji, ale sporadycznie i niezbyt energicznie. Choinki wypełniły szybko wnętrza każdej świątyni chrześcijańskiej.
W XIX wieku, przed wojną i nawet jeszcze dość długo po wojnie, przynajmniej część ozdób choinkowych robiono w domach ręcznie. Szczególnie łańcuchy, symbol szatańskiego węża i zniewolenia grzechem. W Polsce dodatkowo w czasach zaborów był to symbol niewoli. Dochodziły do tego różne stroiki, aniołki i gwiazda na szczycie, nawiązująca do Gwiazdy Betlejemskiej. Oprócz ozdób własnego wyrobu, w czasach przed bombkami choinkę dekorowały także orzechy zawijane w sreberka – nieść miały dobrobyt i siłę – oraz różne słodycze.