Puławski napisał w sieci (i potem skasował, ale screeny nie płoną): „Nie znam admina strony »II wojna światowa«, słyszałem jednak bardzo niepochlebne opinie o nim. To on ogłosił się »zwycięzcą« w ustaleniu danych pani Marii Barr. Tymczasem sam mi podziękował pod postem IPN, niżej screeny. Wiem, że nie jest to sprawa ważna, ale jednak pokazuje »klasę« tego pana”. – Doceniam, że pan Puławski odnalazł panią Barr w 2013 roku, lecz ktoś w wieku dojrzałym i z tytułem naukowym, krzyczący pod każdą wzmianką na temat pani Marii „ja byłem pierwszy”, zachowuje się – moim zdaniem – w sposób godny politowania. To nie były wyścigi, ani poszukiwania Świętego Graala, tylko internetowa zabawa, mająca pomóc w odnalezieniu osoby zaginionej. Ja za poświęcenie czasu na odnalezienie pani Marii nie otrzymałem i nie oczekuję żadnej gratyfikacji – nie jest dla mnie ważne, czy byłem pierwszy, czy setny. Jestem szczęśliwy, że udało się nadać anonimowej, pięknej twarzy imię i odkryć jej historię, i że miałem w tym swój udział – komentuje w rozmowie Matowski.
Konfliktowi z Puławskim poświęcił też osobny wpis na profilu: „Żałość. Poważny naukowiec z tytułem profesorskim, w poważnym wieku, kłócący się jak dziecko »kto był pierwszy«, tupiący nogą pod każdym artykułem, korzystający z kalumnii na mój temat. NIGDY nie napisałem, że byłem »pierwszy«. Pisałem natomiast, że na ustalenia wpadł też administrator Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie, i że wpadliśmy na nie niezależnie od siebie, po badaniach archiwalnych gazet. Po przejrzeniu setek z nich, byleby tylko znaleźć odpowiedź – dla własnej satysfakcji. Z tych poszukiwań nie mam i nie oczekuję żadnego zysku, poza satysfakcją, że udało mi się odnaleźć smutną historię ciężko doświadczonej przez wojnę kobiety i nadać jej imię. I że robiłem to wspólnie – choć niezależnie – z wieloma innymi ludźmi. Takimi, którzy poza tupaniem nogą o tym, że byli pierwsi, poświęcili czas, energię i pieniądze, by wykupić dostęp do archiwów i wypełnić luki w życiorysie pani Marii. W momencie publikacji swojego posta nie wiedziałem, kim jest Adam Puławski i nie widziałem żadnych innych ustaleń. Nie jest dla mnie ważne, kto był pierwszy i nie zależy mi na tym tytule. To, że ktoś tam odkrył, pracując w IPN 8 lat temu zdjęcie pani Marii – swoją drogą, czy można wygrać »konkurs« na 8 lat przed jego ogłoszeniem? – można skwitować tym, że »Dziennik Polski« był pierwszy, bo już w 1943 roku odkrył dane pani Marii Barr. I co, dlaczego oni się nie wykłócają, że byli pierwsi, ha? Panie Adamie, współczuję Panu. Musi Pan być bardzo smutnym człowiekiem”.
Witamy w Polsce! Może dlatego pani Maria do końca życia została na Zachodzie?
– Jakub Kowalski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy