„Stoję wyprostowana przed ołtarzem… Płyną słodkie tony skrzypiec. Na ołtarzu odbywa się bezkrwawa ofiara za tych, co krwawo za wolność płacili, za tych, co walczą z wrogiem na wysuniętych placówkach, za ich rodziny siedzące w schronach i za wszystkich, wszystkich ludzi.
Na lichtarzu tańczą płomyki świec, tańczą w takt wiatru. Smutnie łkają skrzypce… Płynie szept modlitw… I każdy myśli o tych, których kocha… Gdzie on jest w tej chwili? Czy żyje? Co robi? Boże, osłoń go od kul! Ocal przed śmiercią zdradziecką, o Boże… (…)
Podczas uroczystej mszy św. trzasnęły dwa pociski i przyniesiono nam rannych ze Złotej. Wrażenie ogromne. Cywilne niewiasty zaczęły popłakiwać etc. Przez cały dzień miałyśmy niezły chrzest. Cała masa rannych.
O godzinie 14-ej zaczęła ryczeć
krowa [wyrzutnia pocisków] i to ryczeć nader groźnie. Schowałam się za ścianę na parterze, w korytarzu i wśród huku i brzęku lecących szyb doszłam do wniosku, że
krowa nas wymacała i że to moja ostatnia godzina. W ciągu paru sekund uspokoiło się, ale ciemno było od kurzu i pełno było szkła potłuczonego. Zaczęło się latanie z góry na dół. Okazało się, że wszyscy żyją. Tylko jedną z dziewcząt «Myszkę» [Marię Jabłonowską], oparzono w kuchni w nogi, wylewając na nie kocioł z gorącą zupą.
Zaczęli znosić rannych, nota bene nie specjalnie dużo, ale ciężej rannych. Po godzinie
krowa znowu ryknęła. Trzeba było podziwiać to uciekające w dzikiej panice stado ludzkie. Kobiety pouciekały z góry i zrobiły tłok na dole przy tej sakramentalnej ścianie. Ja stałam w środku i zastanawiałam się, czy mi coś zleci na łeb, czy nie. Jakoś nie zleciało. Za to ktoś mnie oblał gorącą zupą. Gdy potem poszłam do sali chorych okazało się, że mam nawet kluski na plecach. Trzeba było robić porządek i przenosić chorych z góry na dół”.
******
Stanisław Zadrożny, szef zespołu BIP radia
Błyskawica, napisał po wojnie: „W czasie powstania nabożeństwa nabierały szczególnego wyrazu. Były wypowiedzią wiary i nadziei, były poszukiwaniem siły dla przezwyciężenia ludzkiego cierpienia. Były surowe i proste jak pierwsze modlitwy chrześcijan w katakumbach. Najpierw odbywały się nabożeństwa w dużych schronach w kaplicach i kościołach. Gdy kościołów nie było, na gruzach lub w podwórzach domów”.
„W powstaniu – napisał inny uczestnik powstania, Władysław Bartoszewski „Teofil” – w obliczu – jak się wydawało wtedy – ostatniej i rozstrzygającej walki o wolność i suwerenność niepodległej Polski, ogromną rolę odgrywała wiara. W połączeniu z patriotyzmem była ona dla wielu ludzi – można zaryzykować stwierdzenie, że wówczas dla większości ludzi – czynnikiem podtrzymującym, czynnikiem utrzymującym nadzieję, źródłem siły moralnej”.
Życie religijne, wiara, łączyła mieszkańców i powstańców. Tłumnie, mimo nalotów, bombardowania i ostrzeliwania zbierali się przy kapliczkach, które były na prawie każdym podwórzu i na odprawianych przez kapelanów mszach polowych.
– Maciej Kledzik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
W nawiasach kwadratowych [ ] autor wyjaśnił nazwiska, nazwy, terminy i określenia często niezrozumiałe dla współczesnego czytelnika.