Skok w przepaść
Gdy Niemcy dopadł Wielki Kryzys, miasto liczyło sobie cztery miliony mieszkańców, co czyniło je trzecią metropolią świata. Mekka wizjonerów, pragnących zrewolucjonizować teatr, muzykę, architekturę, film i literaturę, gwałtownie zbiedniała. Rozkwitła za to przestępczość.
„We wschodniej dzielnicy rezyduje występek, w centrum – oszustwo, w północnej – nędza, w zachodniej – nierząd, a nad wszystkimi czterema stronami wisi zagłada” – straszył literat i kabareciarz Erich Kästner.
Zachodzące słońce demokracji rzucało ostatnie blaski. Krótko przed przyjazdem Isherwooda, Bertold Brecht wystawił „Operę za trzy grosze” z muzyką Kurta Weilla. Od niemieckich znajomych Anglik mógł usłyszeć o nowej, poruszającej książce Döblina „Berlin Alexanderplatz”. W tym samym 1929 roku wielki sukces odniosła pacyfistyczna powieść „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a. Spender wspominał, że razem z Isherwoodem, Ross i Audenem oglądali w kinie „Błękitnego anioła” z Marlene Dietrich. Można podejrzewać, że postać amoralnej piosenkarki, upokarzającej leciwego hipokrytę, przypadła im do gustu.
Ówczesne Niemcy były potęgą filmową, rywalizującą z Hollywood. Większość oferty stanowiły jednak kiczowate melodramaty i horrory. Ambitniejsze produkcje nie miały wzięcia. „Metropolis” Fritza Langa, zapoznany klasyk światowego kina, omal nie doprowadził do bankructwa największej niemieckiej wytwórni UFA. W rewiach ze sceny też częściej słychać było obsceniczne dowcipy niż polityczną satyrę. Obsesje bohemy dramatycznie rozmijały się z rzeczywistością, z czego co bystrzejsi zdawali sobie sprawę. Kästner kpił z satyryka Kurta Tucholsky’ego, który „próbował powstrzymać katastrofę maszyną do pisania”. Dodajmy, że Tucholsky z uporem maniaka atakował republikę oraz demokrację, którą nazywał fasadą i oszustwem. Nic dziwnego, że mając takich przewodników, Niemcy dali posłuch radykałom. Polaryzacja jest dobra dla polityków, ale dla nikogo więcej.
Ekscesy modernistów uświadomiły masom, jakiej sztuki sobie nie życzą.
Awangarda była w międzywojniu widoczna, lecz bynajmniej nie dominowała. Na Powszechnej Wystawie Sztuki w Monachium w roku 1930 reprezentowało ją 2% artystów i 5% eksponatów. Ludzie, którzy chcieli zmienić świat, nie zdołali zmienić gustu własnych ziomków.
Otto Dix, malarz ze skłonnością do karykatury, wyklęty po dojściu Hitlera do władzy, spodobał się twórcom „Kabaretu”. Jego portrety berlińskich bywalców pojawiają się – w formie żywych obrazów – w pierwszych i ostatnich kadrach filmu.