Spółkę akcyjną, która stworzyła tę linię, powołano przed stu laty: 11 grudnia 1922 roku. Równo pięć lat później na tory wyruszył pierwszy, błękitno-żółty skład Elektrycznych Kolei Dojazdowych.
I, jak to bywało w Polsce przed stu laty, na jej zwrotnicach literatura łączyła się ze Sprawą.
Koncernem, który założył spółkę akcyjną „Elektryczne Koleje Dojazdowe S.A.” i posiadał 40% jej akcji, było bowiem jedno z największych przedsiębiorstw II RP – spółka o arcyromantycznej nazwie „Siła i Światło”. Faktycznie zaczęła działać jeszcze jesienią 1914 roku, z inicjatywy ziemianina, polityka i przedsiębiorcy Macieja Radziwiłła, w przeczuciu dokonujących się w następstwie wojny zmian i z czytelnym programem przeciwstawienia się koncernom zagranicznym, które wyprowadzały zyski z ziem polskich. Trick był prosty i z powodzeniem stosowany również współcześnie: finansowane przez banki krajów macierzystych firmy formalnie nie wykazywały zysków, a co za tym idzie – nie wypłacały dywidend i niemal nie płaciły miejscowych podatków.
Gdyby powstała dziś, „Siła i Światło” być może zajęłaby się w pierwszej kolejności wykupywaniem sieci marketów i dyskontów (lub tworzeniem własnej), byłby to jednak gest dość pokazowy. Znacznie ważniejsza była infrastruktura energetyczna i transportowa, i to na niej skupiła się przez całe Dwudziestolecie spółka, formalnie zarejestrowana – jako pierwsza spółka akcyjna w niepodległej Polsce, 5 grudnia 1918 roku – pod nazwą „Zgrupowanie Elektryfikacyjne, Sp. Akcyjna »Siła i Światło« w Warszawie.
Wśród nazwisk założycieli i kadry zarządzającej – elita polskich inwestorów, przemysłowców i managerów: oprócz Macieja Radziwiłła również Antoni Stamirowski, Janusz Regulski, Alfred Biedermann… Koncern-matka stawiał na energetykę i, jak byśmy dziś powiedzieli, deweloperkę. Po pozyskaniu finansowania ze strony konsorcjum największych banków polskich można było rozwinąć skrzydła.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Przez całe Dwudziestolecie „Siła i Światło” wznosiła lub rozbudowywała elektrownie (m.in. w Pruszkowie, Zagłębiu Dąbrowskim i pod Krakowem), sieci tramwajowe i komunikacyjne (przede wszystkim w Zagłębiu Dąbrowskim, lecz również wspomnianą EKaDkę), powołała do istnienia takie spółki, jak Kabel Polski i Polskie Radio. A także, bagatela, wykupiła i rozparcelowała wielkie połacie gruntów na zachód od Warszawy, na których zaczęła następnie wznosić – można w tym miejscu tylko westchąć, patrząc na dzisiejsze dokonania patodeweloperów – miasta-ogrody, z najsłynniejszą Podkową Leśną na czele.
Imperium podwarszawskie
Inwestycje doskonale splatały się ze sobą, jak to w dobrze prowadzonym koncernie: nowe ośrodki miejskie, a i całość terenów, które zaczęły po rozparcelowaniu i boomie budowlanym zyskiwać na znaczeniu, trzeba było skomunikować z Warszawą – i stąd myśl o kolei podmiejskiej. W drugiej połowie XIX wieku powstało wiele kolejek wąskotorowych (do Jabłonnej, Wilanowa, Góry Kalwarii), przez tereny zachodniego Mazowsza jednak biegła tylko najstarsza na ziemiach polskich linia kolejowa do Grodziska i dalej w kierunku Łodzi i Krakowa. EKD nanizała zaś, jak paciorki na nitkę: Komorów, Kanie, Podkowę… W 1932 roku wybudowano odgałęzienie do Włoch, w 1936 – do Milanówka. Imperium EKD miało objąć swoją siecią również Żyrardów i Błonie, Polskie Koleje Państwowe wyprzedziły je jednak, zdawszy sobie sprawę, jak intratne to przedsięwzięcie.