Co więcej, systemy analizy dźwięku, szczególnie te oparte o sztuczną inteligencję, są już tak zaawansowane, że w kilka tygodni po ogłoszeniu przez WHO pandemii pojawił się automat zdolny do identyfikowania charakterystycznego kaszlu, przejawianego przez część pacjentów z nieco cięższym przebiegiem COVID-19. Oczywiście zdarzają się normalni lekarze, którzy podczas teleporady również potrafią z dużą skutecznością wyłapywać ten dźwięk i zlecać pacjentom stosowne molekularne badanie diagnostyczne. Biorąc pod uwagę, jak bardzo przepracowani bywają dziś lekarze, uzupełnienie callbotów (od angielskiego
call: dzwonić) o system analizy kaszlu pozwoliłoby zapisywać testy wymazowe co bardziej oczywistym przypadkom, bez zaprzątania głowy ludzkiego personelu medycznego.
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy lekarz przed punkcją torbieli w kolanie pacjenta chciałby porównać jej rozmiar z tym z poprzedniej wizyty. Oczywiście może zajrzeć do kartoteki, ale że ręce ma całe w żelu do USG i ślęczy nad ekranem aparatu, łatwiej jeśli zapyta o to asystenta. Wykwalifikowany pracownik ochrony zdrowia jest jednak dziś potrzebny znacznie bardziej gdzieś indziej, poza tym drogi w utrzymaniu. Tu na scenę wkracza wirtualny asystent.
Powoli popularność zdobywają zatem urządzenia takie, jak Siri, Alexa czy OkGoogle, które rozumiejąc proste polecenia głosowe, potrafią na podstawie dostępnych im zbiorów danych przygotowywać odpowiedzi. Ze względu na ochronę prywatności i godności pacjenta (o czym więcej później), mamy nadzieję, że lekarze wiedzą, iż pozostawienie takich urządzeń włączonych podczas wizyty pacjenta jest niedopuszczalne.
W odpowiedzi na to ograniczenie, na Uniwersytecie Stanforda powstał niedawno wirtualny asystent, który zupełnie nie wymaga połączenia do świata zewnętrznego, dzięki czemu może pracować wyłącznie wewnątrz sieci komputerowej firmy czy placówki medycznej, jeśli z niego korzysta.
„Almond” – bo tak się nazywa – jest przy tym narzędziem zupełnie transparentnym, modyfikowalnym i darmowym, bo udostępnionym na zasadzie Open Source. Nie zdziwmy się zatem, jeśli niebawem pochylona nad naszym opuchłym kolanem lekarka powie nagle: „Almond, sprawdź jaka była objętość cysty w prawym kolanie pacjenta X podczas dwóch poprzednich wizyt”.